Afera zegarkowa w sądzie. Rozpoczął się proces Sławomira Nowaka

Trzy lata więzienia grożą byłemu ministrowi transportu, który jest oskarżony o składanie niezgodnych z prawdą oświadczeń majątkowych. Chodzi o zatajenie zegarka o wartości ponad 20 tysięcy złotych. Przepisy nakazują wpisywać do oświadczenia przedmioty warte co najmniej 10 tysięcy zł. Proces Sławomira Nowaka rozpoczął się przed warszawskim sądem rejonowym. Zgodziło się zeznawać troje świadków – rodzice i żona pomorskiego polityka. On sam do winy się nie przyznaje i tłumaczy, że zegarek był prezentem od najbliższej rodziny, nie miał świadomości, iż powinien zegarek umieścić w oświadczeniu. – Nie uważałem, że takie rzeczy jak zegarek czy komputer osobisty powinny być wpisywane do oświadczenia majątkowego – mówił Sławomir Nowak

Były minister przekonywał sąd, że nigdy nie chciał niczego ukrywać i zapewniał, iż przez całe życie kierował się uczciwością. Jego zdaniem wierzą w to jego wyborcy z Pomorza. Sławomir Nowak mówił, że proces dotyczy tego, czy jest uczciwym człowiekiem. – Mam wrażenie, że sadzi się moje całe dorosłe życie – podsumował były minister.

Śledztwo wszczęto w maju zeszłego roku z zawiadomienia jednego z posłów opozycji, powołującego się na doniesienia „Wprost”. Tygodnik pisał, że Nowak wymieniał się zegarkami z jednym z biznesmenów zarabiającym na kontraktach z państwowymi firmami.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj