Tomasz Strug bloger Radia Gdańsk, tłumaczył się w Komentarzach ze swojego wpisu na blogi.radiogdansk.pl. Zatytułował go „Chcesz coś osiągnąć, uciekaj z tego kraju!”, ale jak mówił w studiu – Jak myślałem nad tytułem, to chciałem użyć bardzo niecenzuralnego słowa na sp… . W swoim wpisie Strug nawiązuje do wydarzenia, które odbędzie się 2 maja w Centrum Nauki Experyment w Gdyni. – Odbędzie się festyn dla dzieci, będą zabawy, koncert, zabaw w studio nagraniowe, jakieś eksperymenty naukowe. Słyszałem w spocie reklamowym takie wesołe zaproszenie. Natomiast firmuje to Muzeum Emigracji, zacząłem się więc zastanawiać, co ono ma z tym wspólnego? Na stronie internetowej muzeum znalazłem informację, że będą również wykłady, m.in. o Marii Curie-Skłodowskiej, Stefanie Kudelskim, Aleksandrze Wolszczanie, wymieniał bloger.
– Czyli ludzie, którzy wyjechali i osiągnęli sukces, skomentował prowadzący Komentarze Mariusz Nowaczyński. – Ale Maria Curie-Skłodowska wyemigrowała w czasie, kiedy Polski nie było na mapie, zauważył dziennikarz. Strug odpowiedział mu, że zdaje sobie z tego sprawę, podobnie jak z tego, że Stefan Kudelski wyjechał z powodu powojennych komplikacji. – Ale Wolszczan? To żyjąca postać, facet w kwiecie wieku, pracujący, czynnie działający, który robi karierę za granicą, denerwował się bloger. Jego zdaniem przypadek polskiego naukowca daje zły przykład młodym Polakom, którzy pomyślą, że kariera jest możliwa tylko za granicą.
Maciej Kosycarz z Agencji KFP podchwycił temat osiągania sukcesów przez naszych rodaków poza granicami kraju. Zaznaczył, że nie każdego emigranta czeka świetlana przyszłość. – Mam koleżankę, która może nie zrobiła takiej kariery jak Wolszczan czy Marie Curie-Skłodowska, ale miała jedną zasadę. Jak tylko wyjechała do Stanów Zjednoczonych, odcięła się od środowisk polonijnych. Nie była w stanie związać się z tymi środowiskami, bo to jest polskie piekiełko. Ona od początku założyła, że robiąc tam karierę, będzie wiązała się z miejscowymi środowiskami, czyli z rodowitymi Amerykanami. Nie było łatwo, ale teraz ma 50 kilka lat i radzi sobie bardzo dobrze. Osiągnęła stabilizację życiową i jest fajnie ustawiona.
– Ale takich Polaków są tysiące za granicą, odpowiedział mu Tomasz Gawiński z Tygodnika Angora. – Natomiast przykre jest to, że to się ciągle nie zmienia. Nadal emigrujemy. Jego zdaniem w Polsce nie powinno już dochodzić do ucieczek rodaków za granicę, bo nie ma zagrożenia politycznego. – W okresie zaborów to było naturalne, że ludzie uciekali spod jarzma zaborcy. Ale przecież już w wolnej Polsce, tej powojennej, była niesamowita emigracja, szczególnie wśród górali. Potem mieliśmy czasy PRL, gdzie emigracja była najczęściej polityczna, też ekonomiczna.
Komentarz Gawińskiego przypomniał zabawną historię emigracyjną Maćkowi Kosycarzowi. – Kiedy w 1988 roku zostałem zatrzymany przez milicję w trakcie zamieszek tutaj podczas wyborów, zamknęli mnie w Nysce, takim czteroosobowym przedziale. Złapali nas trzech. Mnie złapali za robienie zdjęć. Byłem przerażony, bałem się, że mnie za biorą na komendę i spałują. A jeden facet… cieszył się. Zacierał ręce, był wyraźnie zadowolony. Pytam go więc dlaczego i… nie uwierzycie. Facet dawał się łapać na każdej manifestacji i zbierał papiery na emigrację, na uciekiniera politycznego, opowiadał Kosycarz.
– W Stanach jest Muzeum Imigracji. Amerykanie szczycą się tym, że przyjechali do nich ludzie z różnych stron świata i zbudowali ten kraj. Ale jaka jest idea Muzeum Emigracji? Powiem szczerze, że dzięki tekstowi Tomka zacząłem się nad tym zastanawiać. Jaki jest komunikat dla młodych ludzi? Tomek pisze, że Muzeum Emigracji w Gdyni powstało po to, żeby zgasić światło, mówił Mariusz Nowaczyński. – I to jest doskonała puenta, podsumował Gawiński.