Sopocka karetka wodna porusza się z prędkością prawie 80 km na godzinę i jest w pełni wyposażona. Kosztowała 750 tysięcy i w tym sezonie już uratowała dwoje ludzi. Łódka niedoszłych topielców zaczęła tonąć około dwóch mil morskich od brzegu. – Dryfowali w pasach ratunkowych. Wyciągnęliśmy ich z wody, ogrzaliśmy i dla nich wszystko dobrze się skończyło. Łódka jednak zatonęła, opowiada ratownik medyczny Dariusz Wierzbicki, który brał udział w akcji.
Karetka wodna działa na wodach Zatoki Gdańskiej już trzeci sezon. To jej załoga dociera do poszkodowanych najszybciej. – W około 30 minut dopływamy do Półwyspu Helskiego, tłumaczy sternik Krzysztof Los. Taka prędkość przydała się choćby w ubiegłym roku. Wtedy to wodna karetka przewoziła do szpitala rowerzystę potrąconego przez samochód w Jastarni.
Sopocka karetka wodna jest wyposażona tak samo jak ambulans medyczny. Ratownicy dyżurują na niej po dwanaście godzin. – Po przyjściu rano sprawdzamy sprzęt i silniki. Zgłaszamy się do Centrum Powiadamiania Ratunkowego i czekamy na ewentualne zgłoszenia, opowiada Dariusz Wierzbicki. A zgłoszenia są różne. – Od drzazgi do poważnych wypadków, mówi Krzysztof Los.
Karetka wodna to łódź hybrydowa o długości 10,5 metra. Swój sezon rozpoczyna z początkiem maja i pływa do końca sierpnia.