Robert Silski na blogach RG: „Nie głosujesz – nie krytykuj”

– Były już sytuacje, w których kilkanaście głosów decydowało że ten, a nie inny kandydat trafiał do Rady, Sejmu, Senatu. Zmieńmy więc nastawienie, bo… JEDEN GŁOS MA ZNACZENIE, apeluje Robert Silski na blogi.radiogdansk.pl. Robert Silski, dziennikarz Radia Gdańsk i bloger nie ukrywa swojej irytacji zbliżającymi się wyborami. Nie denerwują go jednak kandydaci, a… wyborcy. – Na posłów i senatorów mniej niż co drugi wyborca oddaje swój głos. Zainteresowanie wyborami do Parlamentu Europejskiego wygląda wręcz dramatycznie. W 2004 roku było to 20,87%, pięć lat później – 24,53%, wymienia Silski.

Przyznaje, że nie rozumie postępowania tych, którzy z własnej woli rezygnują z przywileju demokracji. – Czy to oznacza, że jest nam kompletnie obojętne kto będzie nas reprezentował w Brukseli? Tylko dlaczego każdego dnia pojawia się tyle głosów narzekania co oni tam robią, dlaczego nic się nie zmienia, ile przynoszą nam wstydu i za co biorą tyle kasy?, pyta dziennikarz.

Silski zaznacza, że wybory nie powinny być obowiązkowe. Ale Polacy muszą zrozumieć rangę tego wydarzenia. – Nie warto robić przymusu z czegoś, co powinno być naszym prawem, przywilejem, dobrodziejstwem. Po prostu, zamiast mówić: „mój jeden głos i tak nic nie znaczy” pomyślmy: „mój jeden głos może być decydujący”. Może ten jeden głos, w połączeniu z głosami kilkunastu innych osób spowoduje, że na pięć lat do Brukseli pojedzie ktoś odpowiedni? Analizując wyniki różnych wyborów łatwo trafić na sytuacje, w których kilkanaście głosów decydowało że ten, a nie inny kandydat trafiał do Rady, Sejmu, Senatu. Zmieńmy więc nastawienie, bo… JEDEN GŁOS MA ZNACZENIE.

Czytaj więcej na silski.radiogdansk.pl
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj