W Słupsku rywalizują kulturyści z całej Polski. To najstarsza impreza tego typu w kraju. Odbywa się już dwudziesty ósmy rok z rzędu i jak przekonuje sędzia główny zawodów Bogdan Kaszuba wcale nie chodzi o to kto ma największe mięśnie.
– Nikt tu nie mierzy bicepsów, chodzi o budowę ciała, harmonijne ukształtowanie, proporcje nóg do tułowia. To wbrew pozorom bardzo trudny sport, niemal katorżnicza praca, lata wyrzeczeń, trzymanie diety i ciągły trening, powiedział Kaszuba. – Były lata, że obserwowaliśmy spadek zainteresowania tą dyscypliną, teraz znowu zawodników jest więcej, dodał.
– Rano piję kawę, potem czterdzieści minut jogi. Ćwiczenia aerobowe, kardio i siłowe. To moja pasje, ale też ciągła praca nad sobą, powiedział Bartosz Grodzki z Białogardu. Trener Mateusz Pietrzak podkreśla, że najważniejsza jest konsekwencja, właściwe odżywianie i dobrze dobrany trening. – Jeśli chcemy szybciej osiągnąć efekty polecam korzystanie z usług trenera. Kaloryfer na brzuchu? W polskich przeciętnych warunkach kilka miesięcy pracy, ale nie ma rzeczy niemożliwych, dodał Pietrzak.
W tym roku podczas zawodów w Słupsku rywalizowało dwudziestu czterech zawodników i pięć zawodniczek. Wyróżnienia i nagrody przyznano w ośmiu kategoriach.