„Ktoś próbował go zabić”. Zmaltretowany pies z gnijącą łapą w Tczewie

– Pierwszy raz widziałam zwierzę w takim stanie. Suczka była zakrwawiona i sina. Widać, że ktoś próbował ją zabić – tak o zmaltretowanym psie, mówią pracownicy tczewskiego schroniska. Zwierzę przywiozła tu policja, która odebrała je wraz z wolontariuszami z malborskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt „Reks”. Funkcjonariuszy z posterunku w Subkowych w powiecie tczewskim zaalarmowała kilka dni temu kobieta, która w mieszkaniu znajomych poczuła smród gnijącego ciała. Policjanci weszli do piwnicy i znaleźli zakrwawioną suczkę. – Mieliśmy problem, żeby odnaleźć zwierzę. Ktoś próbował je przed nami ukryć, mówi Kamil Wołoszyk z tczewskiej policji, który brał udział w akcji.

Kilkuletnia Daisy trafiła do schroniska. – Ma rozerwane ucho, skrzepy w nosie, gnijącą nogę, która wskazuje na martwicę oraz napuchniętą szyję, mówi reporterowi Radia Gdańsk Karolina Sobaszkiewicz ze schroniska.

– Pies wyglądał tragicznie, miał między innymi ranę ciętą ucha. Nie wiadomo czy zwierzę samo się gdzieś zahaczyło, czy ktoś je zranił jakimś narzędziem, dodał Kamil Wołoszyk.

{jb_iconic_arrow}UWAGA, poniższe zdjęcia są drastyczne!

{/jb_iconic_arrow}

Suczkę w schronisku zoperował lekarz weterynarii. Jej stan jest nadal ciężki. – Po dodatkowych badaniach zdiagnozowano u niej niewydolność nerek – możliwe, że od niewyleczonej rany, a także porażenie przednich kończyn. Teraz trwa walka o jej życie. Suczka ma obrzmiałe gardło i nie może poruszać głową, dodaje Anna Ciaś opiekunka zwierząt ze schroniska w Tczewie.

Policja jeszcze nie przesłuchała osób, u których znaleziono psa. Jak powiedział Radiu Gdańsk rzecznik tczewskiej policji asp. sztab. Dariusz Górski, pies został znaleziony u osób, które nie były jego właścicielami. Jego dotychczasowi właściciele wyprowadzając się z Gorzędzieja zostawili go pod opieką kuzyna. – Za znęcanie się nad zwierzętami grozi do dwóch lat więzienia, dodaje Górski.

pm/marz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj