Zjechała prosto do… pustego basenu. Młoda kobieta z poważnymi obrażeniami trafiła do szpitala. O sobotnim zdarzeniu na zjeżdżalni w aquaparku w Sopocie poinformował nas jeden ze słuchaczy. Kto mógł zawinić? Jak ustalił reporter Radia Gdańsk, wszystko zależy od tego, czy na górze zjeżdżalni paliło się czerwone czy zielone światło. Jeśli był zakaz zjazdu – mowa tu o lekkomyślności kobiety. Jeśli jednak światła pozwalały na wejście do zjeżdżalni – w grę może wchodzić wina pracowników aquaparku.
Policja na razie potwierdza tylko, że do sytuacji doszło w sobotni poranek. – Zostaliśmy wezwani chwilę po 8:00 rano. W basenie faktycznie nie było wystarczającej ilości wody, żeby można było z niego skorzystać. Kobieta, która zjechała ze zjeżdżalni i trafiła od razu do szpitala, mówi sierżant Bożena Domagała z sopockiej policji. Poszkodowana ma złamaną nogę. Funkcjonariusze przesłuchują świadków zdarzenia – obsługę aquaparku i osoby, które w sobotni poranek mogły widzieć zdarzenie.
Zarządca aquaparku zapewnia Radio Gdańsk, że na górze zjeżdżalni paliło się czerwone światło. Zjeżdżalnia jeszcze nie działała, bo obiekt był krótko po otwarciu dla klientów. – Nie mamy sobie nic do zarzucenia, to nie my złamaliśmy przepisy, podkreśla w rozmowie z Radiem Gdańsk pełnomocniczka zarządu aquaparku Małgorzata Rudowska. Kamery monitoringu zarejestrowały moment, kiedy kobieta weszła do zjeżdżalni na czerwonym świetle zakazującym zjazdu. – Jest nam przykro, że kobieta złamała nogę, ale monitoring jasno pokazuje, że pani zjechała na czerwonym świetle. A, że był to początek pracy naszego aquaparku i niecka basenu nie zdążyła zapełnić się wodą, mówi Małgorzata Rudowska.