Mylące znaki na Wiśle Królewieckiej. Żeglarze omijają szlak, a branża turystyczna liczy straty

rejssRG

Jaki jest powód ustawienia tych znaków? Nieoficjalnie mówi się, że Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej ustawił je po kwietniowej tragedii na niedalekiej Cieplicówce. Wtedy na tę rzekę wpłynął jacht z 4 osobami na pokładzie. Maszt zahaczył o linię energetyczną, jednostka się zapaliła, a wszyscy załoganci zginęli na miejscu.

Jaka jest różnica pomiędzy Cieplicówką a Wisłą Królewiecką? Formalnie żadna, w rzeczywistości ogromna. Z formalnego punktu widzenia obie rzeki są szlakami nieżeglownymi i żeglarze wpływają na nie na własną odpowiedzialność. W praktyce jednak Cieplicówka to rzadko uczęszczane ramię ujściowe Nogatu. Przez większą część roku jest zarośnięta i trudno – poza wiosną i późną jesienią – przecisnąć się nią na jednostce większej niż kajak. Co innego Wisła Królewiecka – to szlak, którym jeszcze przed 40 laty pływały nawet statki towarowe z Gdańska do Królewca. Potem nieco zapuszczona, ale kilka lat temu dzięki milionom złotych odzyskała dawny blask.

Reporter Radia Gdańsk rozmawiał w tej sprawie ze Zbigniewem Ptakiem, pełnomocnikiem marszałka województwa pomorskiego do spraw dróg wodnych. I on przyznał, że znaki – choć formalnie uzasadnione – z praktycznego punktu widzenia są ustawione nieco na wyrost.

„Od jakiegoś czasu rozmawiamy z RZGW w sprawie ich usunięcia. Trzeba tylko formalnie uznać Wisłę Królewiecką za szlak żeglowny. Następnie będzie trzeba ją oznaczyć bojami, nieco przeczyścić tor wodny, opisać i myślę, że wtedy wszyscy będą zadowoleni” – mówi Ptak. Jak zapewnia, przed kolejnym sezonem znaki powinny zniknąć.

sp/iw
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj