W Kolbudach będzie protest wyborczy. Członkowie Komitetu Wyborczego Jarosława Wittstocka twierdzą, że mają dowody na agitację i nieprawidłowości podczas głosowania. Obecny wójt Leszek Grombala pokonał Jarosława Wittstocka różnicą 25 głosów. Komitet argumentuje, że różnica która dała zwycięstwo Leszkowi Grombali daje do myślenia, bo w głosowaniu były aż 143 głosy nieważne. Krzysztof Suchocki z komitetu Jarosława Wittstocka jako przykład podaje głosowanie w jednej z niewielkich komisji w Kolbudach. – Między naszymi kandydatami a ich konkurentami z listy Leszka Grombali, było w jednym przypadku 6 a w drugim 14 głosów różnicy. Okazało się, że głosów nieważnych oddanych w tej komisji jest 46 w jednym przypadku, a w drugim 39. Duża ilość jak na tak proste wybory, mówi Suchocki. – Pan Gombala urzędował 12 lat. Gdyby był dobrym wójtem to różnica nie powinna wynosić 25 głosów. To powinno być np. 2400, 400, 250. Gdy jest 25 głosów różnicy, przy 143 nieważnych to nasuwa się pytanie, czy wszystko było w porządku.
Nieprawidłowości zauważył też Wojciech Jankowski, który zasiadał w jednej z komisji wyborczych. Jak mówił naszemu reporterowi – ginęły karty do głosowania. – Tłumaczono to tym, że wyborcy zabierali je ze sobą. Gdyby był jeden taki przypadek, może dwa można uznać, że tak mogło być. Ale było tego znacznie więcej. Zdziwiło mnie też jeszcze jedno, że dostarczono koperty ze źle wydrukowanymi kartami wyborczymi.
Obecny wójt Leszek Grombala komentuje zarzuty o fałszowanie niedzielnych wyborów: – Wygrałem uczciwie i protesty są nieuzasadnione. Dla wójta temat wyborów samorządowych jest zamknięty.
– Ja niczego nie przesądzam, od tego są odpowiednie służby. Uważam, że w gminie Kolbudy sprawa wyborów jest zamknięta na najbliższe cztery lata. Wszystko mogło zaważyć na wyniku wyborów – jeden autobus, który miał awarię i paru ludzi nie dojechało. Gdybać moglibyśmy sobie bardzo długo. Gdyby babcia miała to i tamto to mogłaby być pewnie dziadkiem, komentuje Grombala.
ga/mat