Pacjenci odchodzą z przychodni z kwitkiem. „Każą przyjść za kilka dni, jeśli protest się skończy”

Na Pomorzu są 382 otwarte przychodnie a 76 zamkniętych. Pracuje normalnie 88 procent lekarzy rodzinnych. Kolejni właściciele placówek podpisują umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia. Tymczasem pacjenci tracą cierpliwość.
Wciąż najtrudniejsza sytuacja jest w powiecie bytowskim, gdzie nie działa pięć przychodni a dostęp do lekarzy ma 28 procent mieszkańców. Mogą korzystać z izb przyjęć w szpitalach w Bytowie, Miastku oraz w Wejherowie. W powiecie lęborskim na pomoc lekarzy POZ może liczyć 67 procent mieszkańców, w wejherowskim – 92 procent.

W Gdańsku zabezpieczenie jest na poziomie 77,5 procent, w Słupsku – 82 procent, w powiecie słupskim 72 procent, a w starogardzkim 88%. Wszystkie lub niemal wszystkie przychodnie otwarte są w Gdyni, Sopocie, w powiatach: chojnickim, człuchowskim, kartuskim, kościerskim, malborskim, tczewskim, sztumskim i puckim. NFZ dyżuruje dziś do północy czekając na podpisanie umów przez lekarzy rodzinnych. Według informacji Radia Gdańsk – lekarze na Pomorzu nie zamierzają rozwiązywać umów z funduszem.

Tymczasem pacjenci w miejscach, gdzie przychodnie są nieczynne, są coraz bardziej bezradni. Coraz większe zamieszanie w zamkniętych przychodniach podstawowej opieki zdrowotnej. Od początku roku trwa protest lekarzy, którzy nie podpisali umów z NFZ zgodnych ze zreformowanym przez resort zdrowia systemem. Reporter Radia Gdańsk odwiedził dziś Gdańskie Centrum Zdrowia przy ulicy Oliwskiej w Nowym Porcie. To jedno z miejsc, gdzie przychodnia jest nieczynna. Pacjentom powoli puszczają nerwy, bo co chwilę odsyłani są z kwitkiem. – Moja żona jest chora na stwardnienie rozsiane. Potrzebuję kupić dla niej pieluchy. Byłem tu już w piątek, to kazali mi przyjść w poniedziałek. Przyszedłem dzisiaj, to każą wrócić dopiero za kilka dni, o ile protest się skończy. Nerwy? To mało powiedziane! Co ja mam teraz zrobić, usłyszał reporter Radia Gdańsk.

Kolejne historie od kolejnych pacjentów pokazują, jak duża jest skala problemu. – Mój mąż jest bardzo stary i bardzo chory i dopiero co przeszedł operację. Muszę go przewieźć na akademię medyczną, a do tego potrzebuję skierowania od lekarza pierwszego kontaktu. A jak mam to zrobić, skoro on nie chce mnie przyjąć, pytała zdesperowana starsza kobieta, którą w przychodni odesłano w miejsce, gdzie pełniona jest nocna opieka nad pacjentami. Na Pomorzu zamkniętych jest wciąż około 70 przychodni. To połowa spośród tych, które przystąpiły do protestu 1 stycznia.

mbak/oo
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj