Mają powyrywane kartki, są popisane i poplamione, a będą służyły jeszcze dwóm rocznikom. Darmowe podręczniki, które we wrześniu trafiły do szkół nie są najlepszej jakości. Mają z nimi problemy uczniowie i nauczyciele.
Nasz reporter odwiedził szkoły w Gdańsku i sprawdzał w jakiej są kondycji i czy będą mogły być używane w kolejnych latach. Resort edukacji założył, że każda książka będzie służyła trzem kolejnym rocznikom uczniów. Nauczyciele jednak twierdzą, że podręczniki przetrzymają kolejne lata, ale pod warunkiem, że dzieci będą korzystały z nich okazjonalnie. Nie można zabierać ich do domu, a w trakcie lekcji trzeba zwracać szczególną uwagę na sposób ich używania.
Zdaniem pedagogów elementarz przygotowany przez ministerstwo został źle wykonany. – Podręcznik się rozpada. Pomimo tego, że były delikatnie traktowane, to kartki ze środka wypadają. Praktycznie w prawie wszystkich książkach są one słabo zszyte, mówiła jedna z nauczycielek ze szkoły w Gdańsku. Jej koleżanka stwierdziła, że boi się używać elementarza. – Wypadają kartki, więc staramy się podręcznika nie przekazywać zbyt często dzieciom. Na ławkę kładziemy po jednym egzemplarzu, dzieci nie mogą zabierać czytanki do szkoły.
Kolejna nauczycielka dodała, że elementarze są wykonane ze złego materiału i szybko się brudzą. – Dzieci nie mogą pisać w środku, nie mogą kolorować. Czasem zdarzy się, że któryś z pierwszoklasistów pobrudzi podręcznik i wtedy mamy problem. To są tylko maleńkie dzieci. Wiadomo, że może się coś stać. Może wylać się sok, nawet krew z nosa dziecku może polecieć i książka będzie pobrudzona.
O tym, że elementarz jest niezwykle „wrażliwy” na dotyk, wiedzą także uczniowie. – Czasami niechcący wyrywają nam się kartki. Pani na nas nie krzyczy. Nic się nie stało, ale wiem, że te podręczniki mają być przekazane naszym młodszym kolegom i koleżankom, powiedziała uczennica pierwszej klasy szkoły podstawowej.
We wrześniu do szkół dostarczono ponad 36,5 tysiąca książek. W rezerwie było ponad dwa tysiące, z czego do szkół przekazano prawie tysiąc. Gdyby dziecko zniszczyło jedną z czterech części podręcznika, to rodzic musiałby wpłacić w szkole ponad cztery złote.
pm/as/marz