Od dwudziestu lat nie mają wody, choć mieszkają tuż obok autostrady i dużego miasta. A ponoć, jak twierdzą urzędnicy… wystarczyło poprosić o przyłączenie do kanalizacji. Mowa o wsi Gniszewo pod Tczewem.
Mieszkańcy ulicy Spokojnej wodę zwożą od sąsiadów, a w domach nie mają nawet zamontowanych kranów. – Latem jest źle, bo studnia wysycha. Zimą jest jeszcze gorzej, bo wszystko zamarza. Ale jakoś się przyzwyczaiłem, od dwudziestu lat tak żyję. Dobrze, że już w domu dzieci nie ma, bo wszystkie powyjeżdżały, powiedział reporterowi Radia Gdańsk pan Rajmund, mieszkaniec ulicy Spokojnej. – Ja sobie nie wyobrażam takiego życia. Ani się umyć, ani nic. Dopiero się tu buduję, a i tak denerwuje mnie, że nawet wodę na kawę muszę sobie przywozić, dodał młody budowlaniec, który kończy właśnie swój nowy dom w Gniszewie.
Jak to możliwe, że w miejscowości położonej tak blisko cywilizacji nie ma wody przy jednej z ulic? – Winą są braki w komunikacji. Z jednej strony urzędnicy od lat nie mieli pojęcia, że żyje się tu bez wody. A z drugiej mieszkańcy też nie zgłaszali takiej potrzeby w urzędzie. Jak tylko dowiedzieliśmy się z pism od jednego z mieszkańców, że na Spokojnej jest taka sytuacja, od razu sporządziliśmy odpowiedni projekt uchwały, powiedział w rozmowie z Radiem Gdańsk przewodniczący rady gminy Tczew Krystian Tafliński.
Urzędnicy sporządzili już projekt zakładający przyłączenie kilkunastu gospodarstw w łącznie czterech wsiach do sieci kanalizacyjnej (m.in. Gniszewo, Zabagno i Dąbrówka). Apelują jednocześnie do osób żyjących bez wody, żeby przypomniały o sobie, a doczekają się kanalizacji.
mbak/mmt