Z roku na rok zmniejsza się liczba rodzin zastępczych w Kartuzach. Według urzędników zainteresowanie zmalało m.in. przez dramatyczne wydarzenia w Pucku, gdzie w 2012 roku w rodzinie zastępczej zmarło dwoje dzieci.
W zeszłym roku do tego grona w powiecie kartuskim dołączyło 6 rodzin, tymczasem w rekordowych latach było ich nawet 20. Jak przyznaje dyrektorka Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Kartuzach Gabriela Gołata, małe zainteresowanie sprawia, że więcej dzieci trafia do różnych placówek. – Mamy na terenie powiatu dwie placówki typu socjalizacyjnego oraz jedną placówkę interwencyjną, do której trafiają dzieci z tzw. interwencji. Tymczasem te placówki, choć dobrze prowadzone, powinny być ostatecznością. Chcielibyśmy wszystkie dzieci umieszczać w rodzinach, mówiła Gołata.
Obecnie na terenie powiatu kartuskiego są 82 rodziny zastępcze, z czego 11 to tzw. rodziny zawodowe. Aby całkowicie zniwelować problem z brakiem miejsc w rodzinach zastępczych, liczba tych zawodowych powinna wzrosnąć dwukrotnie. Jednak w obliczu tak małego zainteresowania wydaje się to niemożliwe. Urzędnicy uważają, że zainteresowanie zakładaniem rodzin zastępczych spadło m.in. po dramacie z Pucka, poza tym bardziej rygorystyczne stały się też przepisy.
Jak przekonuje Dominika Sowa-Kleina z PCPR. – Nie ma się czego bać. Co prawda nie jest to łatwe, ale nie ma bardziej satysfakcjonującego zadania i nie można się bardziej spełnić jeśli ktoś ma lekki nadmiar instynktu rodzicielskiego i macierzyńskiego. To przygoda, której nie da się porównać z niczym innym. Przygarnięcie do swojego domu dziecka i podarowanie mu miłości i troski w mądry i wyważony sposób to jedno z najpiękniejszych zadań na świecie, przekonywała Sowa-Kleina. Każda rodzina może też liczyć na pomoc przydzielonego jej koordynatora.