Pół miliona złotych musi zapłacić swojej pacjentce Uniwersyteckie Centrum Kliniczne. Taki wyrok wydał gdański Sąd Okręgowy po trwającym 10 lat procesie. Sylwia Skuza po przeszczepie szpiku, w wyniku źle leczonych powikłań, straciła wzrok. Sędzia Piotr Kowalski ocenił, że lekarze nie zadbali o prawidłową opiekę. – Przeszczep wykonano prawidłowo, ale po nim nie było odpowiednich konsultacji. Każdy koncentrował się na swojej specjalności. Szpitalowi można zarzucić winę nieumyślną, bo powinien świadczyć usługi w sposób kompletny, wieloogniskowy. Tego nie zrobiono. Można sądzić, że to brak rozwiązań systemowych, co okazało się tragiczne w skutkach – mówił sędzia uzasadniając wyrok.
Pani Sylwia marzy, że jeszcze kiedyś odzyska wzrok, chociaż w jednym oku. Chce poddać się kosztownej operacji, wykonywanej najlepszą na świecie metodą bostońską. – Miałam wykonany już zabieg zabezpieczenia gałki ocznej. Operacja polega na wszczepieniu aparatu optycznego. Jest to możliwe tylko w jednym oku, drugiego nie uda się uratować.
Sylwia Skuza w 2000 roku przeszła transplantację szpiku od brata. – Doszło do powikłań, które były źle leczone – tak ocenili biegli. To nieprawidłowe leczenie farmakologiczne, szereg zaniedbań, między innymi lekarzy z zakresu okulistyki. Od momentu dużego nasilenia uszkodzenia wzroku do całkowitej utraty minęło pół roku. Musiałam poukładać sobie życie na nowo.
Poszkodowana z ulgą przyjęła orzeczenie sądu. – Wiedziałam, że mam rację i cieszę się z wyroku. Ale tak naprawdę nie o pieniądze tu chodzi, ale o moją godność. Może mój przypadek ośmieli inne osoby i im będzie łatwiej walczyć o odszkodowanie – podkreśla kobieta.
Oprócz półmilionowego zadośćuczynienia sąd przyznał poszkodowanej comiesięczną rentę w wysokości ośmiuset złotych. UCK ma także zapłacić kobiecie 96 tysięcy złotych – to łączna kwota renty, liczona od maja 2005 roku, kiedy rozpoczął się proces.
Wyrok nie jest prawomocny. Pełnomocnik szpitala już zapowiedział odwołanie.