Nord Fecht, czyli zjazd miłośników dawnych europejskich sztuk walki odbywa się w Rotmance koło Pruszcza Gdańskiego. Z całej Polski przyjechało około 40 osób, uczących się walki według reguł sprzed kilkuset lat.
Nauka fechtunku na przestrzeni ostatnich kilkuset lat niemal odeszła w zapomnienie. Miało to związek z postępem, który sprawiał, że zmieniała się broń wykorzystywana na polu walki. Z czasem miecz czy inna broń biała zostały wyparte przez nowocześniejsze narzędzia. Tymczasem osoby uprawiające fechtunek, czyli sztukę walki szablą, starają się to robić według reguł obowiązujących w średniowieczu czy renesansie.
– Bazujemy na traktatach, które pozostawili dawni mistrzowie oraz na własnych doświadczeniach i pomocach z innych sztuk walki. Naszym celem jest aby przywrócić kunszt dawnej szermierki, mówi Łukasz Dąbrowski z Fechtschule Gdańsk. Wielu uczestników warsztatów zajęło się fechtunkiem po wcześniejszej przygodzie z rekonstrukcjami historycznymi. Jeden z nich przyznał, że „odkrycie” traktatów szermierczych było dla niego jak olśnienie.
Nie ma co się oszukiwać. Wszyscy rekonstruktorzy to samouki. Do tego walczą w bardzo ograniczonej konwencji – nie mogą robić sztychów, nie mogą uderzać w niektóre miejsca. – W fechtunku spektrum działań jest dużo szersze i co najważniejsze działamy według starych reguł, mówili w rozmowie z Radiem Gdańsk. Podczas warsztatów w Rotmance uczestnicy uczą się posługiwania sztyletem średniowiecznym oraz mieczem.
sp/mat