Zapłaty prawie 600 tysięcy złotych domagają się od pomorskiej policji i prokuratury naukowcy z poznańskiego instytutu Bioinfobank. Sprawę opisuje Gazeta Wyborcza Trójmiasto. Naukowcy chcą odszkodowania za zniszczoną dwa lata temu legalną plantację konopi indyjskich.
Przed Sądem Rejonowym w Gdańsku odbyła się już rozprawa ugodowa na której nie doszło do porozumienia. Wkrótce do sądu trafi pozew Bioinfobanku.
Dwa lata temu naukowcy założyli pod Pruszczem Gdańskim plantację konopi indyjskich. Z nasion specjalnie wyselekcjonowanej szwajcarskiej odmiany wyrosło 28 krzaków. Jesienią tuż przed zbiorami na plantację przyjechała policja. Pilnujący plantacji pracownik instytutu wpuścił ich na teren, informuje Gazeta Wyborcza Trójmiasto. Pracownik pokazał funkcjonariuszom dokument, z którego wynikało że plantacja jest legalna, że stanowi ona eksperyment naukowy. – W odpowiedzi usłyszał, że „taki dokument to każdy naćpany może sobie wydrukować”, opowiadał „Wyborczej” Jędrzej Sadowski, naukowiec z poznańskiego instytutu badawczego Bioinfobank, który stara się opracować polskie metody produkcji leczniczej marihuany.
Jego zdaniem, policjanci powinni ogrodzić teren taśmą do wyjaśnienia sprawy i skontaktować się z prezesem instytutu. – Wtedy dowiedzieliby się, że na prowadzenie badań pozwalają dwie ustawy – o zasadach finansowanie nauki oraz o przeciwdziałaniu narkomanii. Zamiast tego policjanci zabrali rośliny, które potem zostały zniszczone.
Policja, którą w sprawie reprezentuje skarb państwa, nie zgadza się z tymi zarzutami. – Uważamy, że wszystkie działania podjęte przez funkcjonariuszy w związku z likwidacją plantacji były zgodne z prawem, powiedział Gazecie Wyborczej Trójmiasto Tomasz Sawicki, który reprezentował przed sądem skarb państwa.
Tymczasem naukowcy w tym tygodniu rozpoczynają ponownie sadzenie konopi indyjskich na Pomorzu. Dla bezpieczeństwa nie zdradzają jednak miejsca uprawy. Z kwiatów konopi ma po zbiorach zostać wyprodukowany stężony olej mający właściwości lecznicze.
Gazeta Wyborcza Trójmiasto/mat