Świetlice są przepełnione, nie spełniają swoich funkcji, a opiekujący się dziećmi nauczyciele pracują za dużo, jednocześnie nie mając czasu na zajęcie się wszystkimi podopiecznymi. Tak wynika z opublikowanego raportu stworzonego na podstawie stu ankiet przeprowadzonych w szkołach na Pomorzu.
Anna Kocik z Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ Solidarność Regionu Gdańskiego mówi, że w szkołach jest często tylko jedna, maksymalnie dwie sale pełniące funkcje świetlicy. To zdecydowanie za mało. – Teraz, kiedy jest tak duża liczebność dzieci w świetlicy, statystycznie 65 osób w jednym pomieszczeniu, każdy maluch ma dla siebie po prostu za mało miejsca. Jest to niezgodne z przepisami, powiedziała Anna Kocik.
Problemem jest też zbyt duża liczba dzieci przypadających na jednego opiekuna. – Prawie 11 procent ankietowanych szkół spełnia wymóg, który mówi o tym, że jeden nauczyciel może mieć pod opieką 25 dzieci. Pozostałe prawie 90 procent jest w takiej sytuacji, że na jednego nauczyciela w świetlicy przypada o wiele więcej podopiecznych niż jest to dozwolone prawem, dodaje przedstawicielka Solidarności.
Związkowcy zwracają też uwagę na inny problem. „W 76% ankietowanych szkół dzieci są odbierane już po czasie funkcjonowania świetlicy”, czytamy w raporcie Solidarności. Związkowcy ostrzegają, że po 1 września będzie jeszcze gorzej, kiedy do szkół pójdzie kolejna grupa sześciolatków. – Mamy jeszcze czas, żeby coś zmienić, bo inaczej zarówno dzieci, jak i ich rodzice, będą musieli pogodzić się z fatalnymi warunkami, na jakie nie zasługują, zaznaczył Wojciech Książek, szef oświatowej sekcji Solidarności w Gdańsku.
Apel o poprawę sytuacji w świetlicach związkowcy wystosowali do Ministerstwa Edukacji Narodowej, Kuratorium Oświaty w Gdańsku oraz samorządów.
mbak/mar