– Gdańsk jest miastem-symbolem polskiej wolności, tej odzyskanej 25 lat temu. Dla mnie Gdańsk to także miasto, w którym mieszka moja mama, z którą miałem okazję się spotkać, wypić kawę. Mamie zawdzięczam wszystko – mówił prezydent Bronisław Komorowski podczas spotkania z dziennikarzami. Poranny briefing prasowy w ostatnim dniu kampanii wyborczej odbył się przed siedzibą Radia Gdańsk.
Prezydent powiedział także, że nadchodzące wybory to kampania o wysoką stawkę. – To jest naprawdę starcie dwóch wizji Polski. Kraju otwartego, kraju nastawionego na pogłębianie wolności, albo kraju który nie tylko pogrąży się w wewnętrznych konfliktach, ale także pogłębi je. Polska skonfliktuje się zarówno wewnętrznie jak i z sąsiadami. Będzie ustawiała się bokiem albo tyłem do Unii Europejskiej. To są dwie wizje Polski. Dlatego kandyduję w imię wolności i będę serdecznie prosił wszędzie o głosy w niedzielę 24 maja. O poparcie w imię polskiej wolności, którą idziemy od 25 lat i z którą powinniśmy z dumą kroczyć w dalszym ciągu.
Bronisław Komorowski tłumaczył, dlaczego Polacy powinni pójść do urn. – Wybory prezydenckie to nie jest randka w ciemno. Nie może być tak, że decydują zachowania i słowa wypowiadane tylko w kampanii wyborczej. Musi pojawić się ocena całości dorobku, całości umiejętności i doświadczenia. Pozycję i kontakty międzynarodowe prezydenta buduje się latami. Dzisiaj jest czas niebezpieczny ze względu na zmiany zachodzące na wschodzie.
Prezydent wyjaśniał, że ludzie powinni zagłosować na „doświadczenie”. – To nie jest czas na eksperymenty z urzędem prezydenta, to nie jest czas na uczenie się dopiero przez prezydenta wszystkich spraw państwa polskiego i problemów obronności, problemów systemu obronnego, problemów NATO i problemów Unii Europejskiej. To po prostu już trzeba znać, już trzeba umieć. Do tego również odwołuję się prosząc o głosy rodaków w imię polskiej wolności.
Ze względu na ograniczony czas dziennikarze mogli zadać tylko dwa pytania, oto niektóre z nich:
TVN24: Panie prezydencie, mechanizmy demokracji jednak są takie że to właśnie ci niezdecydowani wyborcy decydują, na kogo zagłosować i decydują po obejrzeniu debaty, więc chcielibyśmy o podsumowanie tej debaty. Jak Pan oceni swój występ i występ swojego kontrkandydata ?
– To nie jest dobry pomysł, aby kandydaci oceniali debatę, którą współtworzyli. Ważniejsze są opinie tych, którzy tą debatę obserwowali i słuchali. Ja oczywiście z satysfakcją odnotowuję efekty sondaży. Ale jestem pełen determinacji, aby właśnie odwoływać się do tych osób, które nie wzięły udziału w głosowaniu w pierwszej turze, bo ma Pan absolutnie rację. O tych ludzi chodzi najbardziej, z dwóch powodów. Nie tylko chodzi o to, aby poparli któregoś z kandydatów, ale również o to, by zechcieli uczestniczyć w procedurach demokratycznych potwierdzając w ten sposób swoje zaangażowanie w obronę wolności rozumianej jako demokracja.
PAP: Jakiej frekwencji się Pan spodziewa, Panie prezydencie w drugiej turze wyborów. I drugie pytanie, jak Pan zamierza spędzić okres ciszy wyborczej, czyli sobotę i niedzielę?
– Marzę o tym, aby frekwencja była jak najwyższa, bo to byłoby potwierdzenie naszego rzeczywistego zaangażowania w proces demokratyczny. To jest ogromna szansa, teraz pójść i zagłosować w niedzielę 24 maja. Ja zachęcam do głosowania na polską wolność i na kontynuację marszu drogą polskiej wolności, która zaczęła się tutaj w Gdańsku. Czas ciszy wyborczej spędzę w zaciszu rodzinnym. To jest najlepsza forma wypoczynku i najlepsza forma spokojnego przeżywania doświadczeń z czasów kampanii i nadziei na wygraną.
mar/marz