Sentymentalna podróż dawnych mieszkańców Słupska

Ponad stu przedwojennych słupszczan i ich potomków przyjechało do miasta. Zwiedzają Słupsk, opowiadają o życiu jakie pamiętają, bądź znają z opowieści rodziców czy dziadków.
Współorganizatorka wizyty, honorowa obywatelka Słupska Isabel Sellheim podkreśla, że mimo upływu lat chętnych do przyjazdu nie brakuje. – Przyjechali tu ludzie urodzeni w Słupsku bądź już następne pokolenie, jestem mile zaskoczona, że przyjechała ich ponad setka. Staramy się jak najwięcej pokazać współczesnego miasta, przy okazji są opowieści rodzinne jak to kiedyś bywało, jak wyglądał dom czy ulica.

Niektórzy przyjechali po raz pierwszy, inni zjawiają się co roku lub raz na kilka lat. – To są z reguły wizyty sentymentalne. Niewielu byłych mieszkańców Stolp in Pommern żyje i z każdym rokiem jest ich mniej. Ci którym zdrowie i wiek pozwalają na przyjazd z reguły chcą odwiedzić swoje rodzinne miejsce, gdzie się urodzili, czy mieszkali w dzieciństwie. Takie wspomnienia są zazwyczaj najbardziej żywe i często wzruszające. Nie spotkałem jakiś postaw roszczeniowych, to często chęć zobaczenie rodzinnego miasta, być może ostatni raz w życiu, mówi pastor parafii ewangelicko-augsburskiej w Słupsk Wojciech Froehlich.

Spotkanie to też okazja to pokazania dawnych fotografii, zdjęć czy książek. Pastor Wojciech Froehlich na przykład otrzymał niedawno znaleziony na strychu dokument konfirmacyjny jednego z mieszkańców. Teraz szuka potomków, by zwrócić rodzinie pamiątkę sprzed wielu lat.

pw/mc
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj