Archidiecezja gdańska na swojej oficjalnej stronie internetowej zamieściła informacje dotyczące in vitro. Można tam przeczytać, że „u dzieci z probówki ryzyko wystąpienia wad wrodzonych jest o 30-40 procent większe niż u dzieci poczętych w sposób naturalny”.
Sprawą zajęli się dziennikarze Dziennika Bałtyckiego. Wg. autorów broszury publikowanej na stronie archidiecezji u dzieci z in vitro częściej występują takie choroby jak gigantyzm, przerost języka, nowotwory, cukrzyca, zaburzenia neurologiczne, problemy z mową i koncentracją, nadaktywność i padaczka.
Informacje przygotował Klub Przyjaciół Ludzkiego Życia – Human Life International Polska. Duchowni zaznaczają, że nie zamierzają w nikim wzbudzać strachu. – Celem Kościoła nie jest straszenie, ale kształtowanie sumienia, powiedział ksiądz Jan Uchwat, asystent kościelny Klubu Przyjaciół Ludzkiego Życia. – Każdy zdroworozsądkowy człowiek może szukać gdziekolwiek odpowiedzi na temat in vitro. W tej ulotce nie ma argumentów teologicznych, ale medyczne i ludzkie.
Duchowny dodaje przy tym, że stosowanie jakiejkolwiek metody zapłodnienia pozaustrojowego jest niezgodne z myślą Kościoła, więc ten będzie się im sprzeciwiał. Pomorscy księża mogą nią dowolnie dysponować, nie ma w tej kwestii odgórnych wytycznych.
Lekarze z którymi rozmawiali dziennikarze Dziennika Bałtyckiego mówią, że podane dane nie są wiarygodne. – Liczba wad wrodzonych, niezależnie od tego, czy do zapłodnienia doszło w sposób naturalny czy metodą in vitro, jest nieco większa w przypadku kobiet, które mają problem z zajściem w ciążę. Jeśli przyjmiemy, że odsetek wad wynosi w Polsce 3 proc., to w przypadku ciąży z in vitro jest to, według różnych publikacji światowych, od 3,2 do 5,4 procent, powiedział Krzysztof Łukaszuk, kierownik Kliniki Leczenia Niepłodności Invicta.
Dziennik Bałtycki/mat