JOW-y to sposób na uleczenie Polski, czy utrwalenie systemu dwupartyjnego? Debata Radia Gdańsk [REFERENDUM]

„JOW-y to zagrożenie dla kobiet”, „Dzięki nim do Sejmu nie będzie wchodził plankton”, mówili goście debaty przedreferendalnej Radia Gdańsk. Dyskutowali przede wszystkim o plusach i minusach Jednomandatowych Okręgów Wyborczych.

To już druga debata przedreferendalna zorganizowana przez Radio Gdańsk. Uczestniczyli w niej Antoni Barganowski z SLD, Leszek Czarnobaj z PO, Wojciech Cymerys z PSL, Arwid Żebrowski z PiS, Konrad Lech z KWW Kukiz’15, Michał Adamczyk z NowoczesnaPL oraz Marek Sidor z KWW Kwidzyniacy. Debata odbyła się w Kwidzyńskim Centrum Kultury. Spotkanie poprowadził Wojciech Suleciński.

Senator Platformy Obywatelskiej Leszek Czarnobaj zaznaczał, że Jednomandatowe Okręgi Wyborcze to szansa na większą odpowiedzialność posłów. – Osoba wybrana w JOW-ach czuje się bardziej zobowiązana do realizacji swoich obietnic. Dzięki tej ordynacji wyborcy będą mieli silniejszą więź z kandydatami. Bardzo mocno zmalałaby rola lidera partii. Nie powtórzyłaby się sytuacja, że poseł nie zostanie wystawiony na listy wyborcze tylko dlatego, że źle spojrzał na szefa. Coś takiego widzimy teraz na przykładzie Marcina Mastalerka, który krzywo popatrzył na prezesa Kaczyńskiego i PiS nie wystawi go w wyborach do Sejmu.

Zdaniem Arwida Żebrowskiego Jednomandatowe Okręgi Wyborcze niosą za sobą zagrożenia. Na wprowadzeniu tej ordynacji wyborczej mogłyby ucierpieć kobiety. – JOW-y są niebezpieczne. Wiele ugrupowań politycznych walczyło o parytety płciowe. Jednak po wprowadzeniu JOW-ów nie będą działały żadne systemy kwotowe, które dziś zapewniają miejsca na listach obu płciom. Wygrywać będzie tylko jedna osoba, tłumaczył członek Prawa i Sprawiedliwości.

Antoni Barganowski z Sojuszu Lewicy Demokratycznej tłumaczył, że pytania referendalne są niekonstytucyjne. Zaznaczał również, że zostały ułożone szybko i nieskładnie. – To referendum zostało ogłoszone przez Bronisława Komorowskiego w ostatnim momencie – gdy tylko wyniki wyborów I tury okazały się dla niego niekorzystne. Nawet jego bliski współpracownik Henryk Wujec wyznał, że były one pisane nocą i niejako na kolanie. Konstytucja w artykule 96. mówi wyraźnie o proporcjonalnych wyborach do Parlamentu, wyjaśniał polityk.

Wojciech Cymerys z Polskiego Stronnictwa Ludowego zaznaczał, że JOW-y naruszą sprawność rządzenia. – Oprócz tego, że Jednomandatowe Okręgi Wyborcze są niekonstytucyjne, to wyobraźmy sobie, jak zmienią strukturę rządzenia. Będą oznaczały rozbicie posłów na 460 jednostek. I z tej palety trzeba będzie zrobić rząd, przestrzegał starosta sztumski.

Konrad Lech z KWW Kukiz`15 mówił, że dyskusja w sprawie JOW-ów to ogromny sukces Pawła Kukiza. Muzyk jako kandydat na prezydenta niejednokrotnie zaznaczał, że zmiana ordynacji wyborczej jest jego głównym celem. – Wszelkiego rodzaju lęki związane z wprowadzeniem Jednomandatowych Okręgów Wyborczych są zupełnie niepotrzebne. Wszystkie techniczne sprawy są tylko drobiazgami. Musimy myśleć o naprawieniu Polski przez wprowadzenie do Parlamentu uczciwych ludzi. A w tym JOW-y pomogą, mówił członek Ruchu Kukiza.

Michał Adamczyk z NowoczesnejPL zaznaczał, że JOW-y nie są lekiem na całe zło. Według niego najlepszym rozwiązaniem byłoby skopiowanie systemu niemieckiego. – Zarówno system większościowy, jak i proporcjonalny mają swoje plusy i minusy. Myślę, że zwolennicy obu opcji muszą spotkać się w połowie drogi i dopiero wtedy stworzą system idealny. Same JOW-y to na pewno odpartyjnienie i lepszy kontakt z wyborcą. To także najlepsza droga do Sejmu dla tych, którzy nie mają za sobą całej partyjnej machiny. Minusem tej ordynacji jest regionalizacja interesów, tłumaczył członek ugrupowania Ryszarda Petru.

Marek Sidor z KWW Kwidzyniacy mówił, że trzeba zmieniać to, co się do tej pory nie sprawdziło. Do tej grupy należy aktualny system wyborczy. – Dzięki JOW-om będziemy mogli wybrać jednego kandydata, który jest najlepszy. Do tego pociągu nie wsiadłby już żaden inny plankton, który załapywał się w przypadku ordynacji proporcjonalnej. Tacy ludzie nie interesują obywateli, interesują ich jedynie najlepsi kandydaci, tłumaczył.

Posłuchaj całej debaty:

Wiktor Miliszewski/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj