– To referendum było obarczone daleko idącym grzechem wtłoczenia je w kampanię wyborczą, tak o niskiej frekwencji w niedzielnym referendum mówił w Radiu Gdańsk Jarosław Och. Zdaniem politologa to marnotrawienie tego instrumentu demokracji bezpośredniej.
Państwowa Komisja Wyborcza podała cząstkowe dane po referendum. Jak informuje PKM, w niedzielnym głosowaniu frekwencja wyniosła 7,48 procent. Wszystko wskazuje na to, że głosowanie nie będzie wiążące, ponieważ nie uda się przekroczyć wymaganego, 50-procentowego progu.
Jak mówił w Radiu Gdańsk Jarosław Och, przy zarządzaniu referendum „za dużo było emocji, za mało rozsądku”. Zdaniem politologa, Polacy zostali w domu, bo czuli, że głosowanie to element marketingu politycznego.
– Po pierwszej turze wyborów dowiedzieliśmy się z samego rana, że prezydent ma pomysł, żeby wsłuchać się w głos obywateli i wykorzystać spektakularne poparcie, które zdobył Paweł Kukiz. Prawdopodobnie próbował przekonać elektorat Kukiza, żeby w drugiej turze zagłosował na niego. Wtedy ówczesny prezydent zapowiedział referendum, powiedział Jarosław Och.
W opinii politologa niska frekwencja w referendum mogła być również spowodowana wątpliwościami, co do zasadności jego ogłaszania. – Na pięć opinii konstytucjonalistów były bardzo znaczące rozbieżności. Jedni uważali, że będzie miało walor konstytucyjny, inni, że nie, powiedział politolog. Problem mógł tkwić również w pytaniach, które zdaniem Ocha nie były sformułowane niejednoznacznie. – Dwa pierwsze dotyczyły problematyki ustrojowej. Szczególnie pytanie o JOWy nastręczało Polakom wielu wątpliwości. To pytanie było bardzo niejednoznaczne. To było tak, jakby ktoś zapytał nas, czy chcemy kupić samochód. Z jednej strony to kapitalny kabriolet, z drugiej autobus, ciężarówka i wywrotka. W tym pytaniu nie było określone, o jaki model JOWów chodzi. Warto było o tym szczegółowo powiedzieć, dodał gość Radia Gdańsk.
Zdaniem Jarosława Ocha, frekwencja w referendum nie wyniesie 10 procent, co znaczy, że będzie miało ono wyłącznie charakter opiniotwórczy. – Można tę opinię poznać za pomocą narzędzi, które są nieporównywalnie tańsze, powiedział politolog. – Szkoda tego ważnego instrumentu decyzyjnego demokracji bezpośredniej marnotrawić na to, aby udział brała tak mała liczba Polaków, podsumował Jarosław Och.
Łukasz Wojtowicz