Nie będzie parytetów płci w nazwach ulic w Słupsku. Radni wykreślili ten punkt z uchwały dotyczącej zasad nadawania nazw. Zrobili tak, mimo że prezydent Robert Biedroń zmienił zapis w projekcie uchwały z parytetu na zasadę zachowania równorzędnego traktowania.
Głosami radnych Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości oraz Słupskiego Porozumienie Obywatelskiego zapis wyrzucono z uchwały. Radna PiS Anna Mrowińska mówiła po głosowaniu, że zwyciężył zdrowy rozsądek. – Nie można tak podchodzić do sprawy. Mamy honorować osoby, które się zasłużyły dla miasta, kraju, świata, a nie poddawać się dyktatowi płci. To byłoby nierozsądne. Czy głosowaliśmy przeciw, bo autorem pomysłu jest lewicowy prezydent Słupska? Na pewno miało to znaczenie, dodała radna.
Dyskusja nad tym punktem obrad trwała prawie dwie godziny. Radni przerzucali się argumentami za i przeciw. Usunęli część zapisów z projektu między innymi o tym, że ulicy można nadać imię jakiejś osoby dopiero pięć lat po jej śmierci. W szczególności ten zapis utrudniał procedowanie w przypadku honorowych mieszkańców miasta. Głosowano poprawki, była próba ponownego rozpatrzenia jednego głosowania, bo radni nie mogli ustalić czy w głosowaniu wykreślili z projektu zapis proponowany przez komisję czy autopoprawkę prezydenta. W końcu odrzucili pomysł ponownego głosowania.
– To klęska demokracji, nie moja. Szkoda, że radni potraktowali tę sprawę trochę politycznie. To taka hipokryzja polityczna, bo przeciw temu zapisowi głosowali przedstawiciele partii politycznych, którzy mają równouprawnienie kobiet wypisane na sztandarach. Ciekawe jak pani premier Kopacz oceni głosowanie słupskiej Platformy Obywatelskiej, mówił Robert Biedroń.
Prezydent Słupska mówił jednak, że cieszy go dyskusja na ten temat. – To jest pewien zasiew na przyszłość. W końcu o tej sprawie porozmawialiśmy i radni sami przyznawali, że jest pewna dysproporcja w honorowaniu kobiet i mężczyzn. Teraz mimo wyników głosowania mam nadzieję, że będą bardziej wyczuleni na tę sprawę, komentował wyniki głosowania Robert Biedroń. Dodał, że nie wyklucza, że projekt równościowego traktowania kobiet w nazywaniu ulic będzie wracał do rady miasta.
Według spisu ulic w Trójmieście jedynie kilka procent z nich ma patronów kobiecych. Od 2013 roku w Gdańsku na 10 nazw tylko jedna została nadana na cześć kobiety – to skwer Anny Walentynowicz. W Gdyni na 9 nazw pojawia się tylko skwer Ireny Kwiatkowskiej, a w Sopocie na dwie nazwy nie ma żadnej kobiecej.
Urzędnicy tłumaczą, że to nie płeć decyduje o tym, że ktoś zostaje patronem. – W Sopocie nadając nazwy ulic kierujemy się przede wszystkim zasługami danej osoby – to czy była ona kobietą lub mężczyzną ma wtórne znaczenie, mówiła Justyna Mazur z urzędu miasta w Sopocie.