Jarosław Gromadzki, niezrzeszony poseł z Pomorza został wyrzucony z mównicy sejmowej i wykluczony z posiedzenia parlamentu. Cierpliwość straciła do niego prowadząca obrady marszałek Małgorzata Kidawa-Błońska, która kilka razy przywoływała parlamentarzystę do porządku. Nie chciał zejść z mównicy, dopóki nie zostanie wysłuchany. Zamierzał w imieniu partii Zbigniewa Stonogi przedstawić informację o rzekomych nadużyciach wyborczych.
Marszałek zarządziła 5-minutową przerwę w obradach, w czasie której poseł miał zejść z mównicy sejmowej. Gdy nie zastosował się do polecenia, został wykluczony z obrad Sejmu. Dopiero wówczas opuścił salę sejmową w towarzystwie straży marszałkowskiej. Także relacjonujący posiedzenie dziennikarze musieli opuścić galerię. Straż marszałkowska nakazała także operatorom telewizyjnym obrócenie kamer w stronę drzwi.
Po incydencie poseł powiedział, że został „zgwałcony moralnie i złamany”. Dodał, że zablokował mównicę, aby zwrócić uwagę na nieprawidłowości przy rejestrowaniu list poparcia dla partii.
Jarosław Gromadzki znalazł się w Sejmie w trakcie kadencji. W grudniu 2014 roku objął mandat po Robercie Biedroniu, który został wybrany na prezydenta Słupska. Gromadzki kandydował do parlamentu z Ruchu Palikota. Wszedł do klubu Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ale po pół roku z niego wystąpił, współtworząc ugrupowanie Stonoga Partia Polska.
Maria Anuszkiewicz/mat