Młodzi piloci stoją przed szansą, jakiej nie było od lat, uważa Robert Zawada, pilot i ekspert lotniczy a zarazem bloger Radia Gdańsk. Rok temu pisał, że mało doświadczeni piloci liczą, że nadejdzie krótki okres poprawy rynku lotniczego i zdążą z tego skorzystać. Teraz jest właśnie taka możliwość, bo linie lotnicze rekrutują na potęgę.
– Młodzi piloci porównują sytuację do pociągu pospiesznego, który może wjechać w każdej chwili na peron, na którym oni ciągle czekają. Ci, którzy tam będą z ważnymi biletami (uprawnieniami, licencjami, nalotem) zdążą do niego wsiąść, bo zatrzyma się tylko na chwilę.
W najnowszym wpisie autor omawia procesy rekrutacji, jakie obowiązują u poszczególnych przewoźników. Najtrudniej jest w Travel Service. Kiedy już zostaniemy zaproszeni na rozmowę, czekają nas co najmniej trzy ciężkie dni w Pradze. – W tym czasie kandydat zdaje test pisemny plus egzamin ustny z języka angielskiego oraz testy psychologiczne. Do tego dochodzi sprawdzenie umiejętności pracy w grupie oraz rozmowa z psychologiem, testy z matematyki, sprawności psychomotorycznej i orientacji w przestrzeni. Następnie piloci poddawani są sprawdzianowi wiedzy lotniczej i technicznej oraz wykonują lot na symulatorze lotów, pisze na blogu Robert Zawada.
Bloger Radia Gdańsk zdradza także koszt, z jakim trzeba liczyć się aplikując na stanowisko pilota i deklarując chęć zdobycia odpowiednich kompetencji. – Ryanair wycenia takie szkolenie na trzydzieści tysięcy euro. Szkolenia trwa około dwóch-trzech miesięcy, w czasie których musimy zamieszkać w Amsterdamie lub Londynie, gdzie koszty utrzymania sięgają kilku tysięcy złotych miesięcznie.
Trzymając się cały czas terminologii kolejowej, pilot-bloger podsumowuje dylematy „młodych wilków” lotnictwa pasażerskiego. – Muszą szybko wybrać, do którego wsiąść wagonu, żeby wygodnie dojechać nim do stacji docelowej. Trzeba się spieszyć, bo niebawem pociąg odjedzie i nie wiadomo kiedy wróci ponownie.
Cały wpis znajdziecie tutaj>>> BLOG ROBERTA ZAWADY
Anna Moczydłowska/mat