Ponad 18 tysięcy świadków może zostać przesłuchanych w procesie Amber Gold. Chce tego obrońca Marcina P. Jego wniosek trafił do Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Mecenas Michał Komorowski chce przesłuchania wszystkich oszukanych przez parabank, tak by zapewnić pełne prawo do obrony Marcinowi P. Prokuratura w akcie oskarżenia wskazała do przesłuchania w trakcie procesu około czterysta osób, głównie pracowników spółki.
TYSIĄCE ŚWIADKÓW
Komorowski zastanawia się, dlaczego wybrano właśnie te osoby. – Czytałem dokumenty i uważam, że wielu osobom podczas postępowania przygotowawczego nie zadano ważnych pytań. I w trakcie procesu chcę je zadać. W wielu przesłuchaniach prokuratorskich nie uczestniczył ani oskarżony, ani jego obrońca. Można uznać, że były one jednostronne. Trzeba zapewnić równorzędny udział stron w procesie, uważa mecenas.
Jednocześnie zapewnia, że jego wniosek nie ma na celu paraliżowania procesu. – Prawo oskarżonego do obrony musi zostać zachowane. Na razie nie wiadomo, czy wniosek obrońcy w ogóle zostanie uwzględniony przez sąd. Decyzja zapadnie prawdopodobnie w trakcie procesu. Ten jeszcze się nie zaczął i na razie nie ma żadnego terminu.
WŁAŚCICIELOM AMBER GOLD GROZI 15 LAT
Zgodnie z ustaleniami śledczych, Marcin P. i jego żona Katarzyna P. w latach 2009-2012 oszukali prawie 19 tysięcy klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 milionów złotych. Akt oskarżenia to 16 tysięcy tomów. W śledztwie przesłuchano 20 tysięcy świadków, głównie pokrzywdzonych, ale także pracowników spółki i jej pośredników, przedstawicieli Komisji Nadzoru Finansowego, NBP oraz banków, do których trafiały pieniądze z lokat Amber Gold.
Marcinowi P. postawiono 24 zarzuty, jego żonie 17, ale parze grozi ta sama kara – 15 lat więzienia. Zarzuca się im oszustwo, prowadzenie bez zezwolenia działalności bankowej i naruszenie ustawy o rachunkowości. Nie przyznają się do winy. W lipcu Sąd Okręgowy w Gdańsku chciał zrezygnować z prowadzenia sprawy Amber Gold. Głównym argumentem miało być „dobro wymiaru sprawiedliwości”. Sąd Najwyższy odrzucił jednak wniosek.
Joanna Stankiewicz/Maria Anuszkiewicz/mat