Przestępcy podają się za agentów Centralnego Biura Śledczego i mówią, że potrzebują pieniędzy do przeprowadzenia prowokacji. W ubiegłym tygodniu inny słupszczanin stracił 60 tysięcy złotych.
To kolejny przypadek podszywania się pod policjantów pod pozorem przeprowadzenia akcji zatrzymania przestępców. – Oszuści opanowali sposoby uwiarygadniania się przez telefon – przestrzega rzecznik słupskiej policji komisarz Robert Czerwiński.
NA WNUCZKA, NA CBŚ…
Sposób pozostaje ten sam. Najpierw dzwoni ktoś podający się za wnuczka. – Po chwili ofiara odbiera kolejny telefon: z reguły mężczyzna podający się za oficera CBŚ – opowiada Czerwiński. – Informuje rozmówcę, że przed chwilą dzwonił do niego przestępca i prosi o pomoc w jego zatrzymaniu. Podkreśla, że przyjdzie do niego inny oficer CBŚ, by odebrać pieniądze potrzebne do przeprowadzenia prowokacji i zatrzymania fałszywego wnuczka. Często prosi też o wypłacenie pieniędzy z banku.
…I NA DYŻURNEGO POLICJI
Gdy ofiara pyta jak może sprawdzić tożsamość rozmówcy, przestępca prosi, by odłożyła słuchawkę i zadzwoniła na 112. Sam się jednak nie rozłącza. – Ofiara nie wie, że po ponownym podniesieniu słuchawki, mimo wybrania numeru 112, wciąż rozmawia z tą samą osobą. Tym razem oszust podaje się za dyżurnego policji i potwierdza rzekomą akcję CBŚ. Ta rozmowa jest kluczowa dla przestępców i niestety często nie budzi żadnych podejrzeń u ofiar wyłudzenia – dodaje komisarz.
KOLEJNE WYŁUDZENIE
W ubiegłym tygodniu inny mieszkaniec Słupska stracił w ten sam sposób ponad 60 tysięcy złotych. Policja podkreśla, że nigdy nie informuje telefonicznie o swoich akcjach, nie żąda też żadnych pieniędzy. Funkcjonariusze proszą, by o każdym takim przypadku od razu informować policję.
Przemysław Woś/mili