Nasz dziennikarz ocenia „Rok Biedronia”. Czy naprawdę w Słupsku było tak różowo?

qqq

Minął rok odkąd Robert Biedroń został prezydentem miasta. Oczekiwania były wielkie, ale co tak naprawdę mu się udało? Gdzie spotkała go porażka? Rok prezydenta Słupska ocenia Przemysław Woś, wieloletni korespondent Radia Gdańsk w Słupsku. Poprosiliśmy go o wyliczenie najważniejszych sukcesów i porażek popularnego w całej Polsce polityka.

SUKCESY

Każdy chce mieć zdjęcie z Biedroniem Fot. Facebook.com/Robert Biedroń

1. Promocja miasta – Robert Biedroń sprawił, że i bez województwa środkowopomorskiego Słupsk „wrócił” na mapę Polski. Takiej promocji miasto na skalę ogólnopolską nie miało od dawna. Słupszczanie wybrali prezydenta z zewnątrz, zdeklarowanego geja o mocno lewicowych poglądach.

Trzeba jednak podkreślić, że sprawa orientacji seksualnej prezydenta to temat, który praktycznie w Słupsku nikogo nie interesuje. Sprawy po prostu nie ma. Jednak ogólnopolskie media namiętnie piszą o kolejnych gościach prezydenta – od Joanny Krupy po Magdę Gessler i wizytach jego partnera.

Biedroń króluje w mediach społecznościowych. Każde spotkanie z bardziej znaną osobą to obowiązkowe selfie i tornado polubień, udostępnień oraz komentarzy hulających po Facebooku, Twitterze czy Instagramie. To też sprawia, że marka Słupska i związanego z nim Biedronia rośnie.Choćby wirtualnie.

2. Ograniczenie wydatków – nowy prezydent wydatki ograniczał często tylko symbolicznie, jak na przykład zamieniając urzędnikom butelkowaną wodę na kranówkę. Zmniejszył jednak liczbę członków rad nadzorczych miejskich spółek i ograniczył wynagrodzenia prezesów, którzy często zarabiali więcej niż prezydent Słupska.

Hasło: „Nareszcie zmiana” miało symbolizować przewietrzenie Słupska z dotychczasowych układów. W zamian Biedroń jednak zorganizował zaciąg z zewnątrz: szef biura prezydenta z Warszawy, szefowa kultury z Białegostoku, dyrektor teatru Tęcza z Tych, prezes PGM z Karlina, ale też mocno promował awans wewnętrzny w ratuszu. Kilku urzędników z podstawowego lub średniego szczebla „poszło w górę”.

Słupsk mniej wydaje, bo po prostu mniej inwestuje i mniej pożycza pieniędzy, co będzie mocno widoczne już w roku 2016. Inwestycje tylko dwadzieścia kilka milionów, co jak na budżet ponad 400 milionowy wygląda mizernie. W zamian Słupsk nie weźmie ani złotówki nowych kredytów. Część polityków lokalnych uważa, że to nierealne. Jednak Biedroń wyciągnął wnioski z ostatniej dekady, gdy Słupsk za dużo pożyczał i co gorsze często źle inwestował. Umiar był wskazany.

3) Wyciągnął kasę od rządu – Biedroń zaryzykował i zaapelował do rządu Ewy Kopacz o pomoc w kryzysowej dla miasta sytuacji finansowej i ku zdumieniu, głównie lokalnych polityków PO i innych samorządowców pieniądze otrzymał. Ponad dziewięć i pół miliona złotych. Ryzykuję tezę, że żadnemu innemu prezydentowi Słupska taka sztuka by się nie udała. Wciąż jednak nie rozwiązał sytuacji z aquaparkiem, która ten kryzys finansowy spowodowała. Miasto rozmawia z inwestorami, ale jak to się zakończy nikt nie potrafi dziś powiedzieć. Pozyskane od rządu pieniądze to spektakularny sukces.

4) Aktywizacja mieszkańców (częściowy sukces) – nowa władza konsultuje wszystko albo prawie wszystko. Partycypacja społeczna, czyli udział mieszkańców w zarządzaniu miastem to rzecz, którą mocno akcentuje prezydent Słupska. Miasto to prawdziwy Kraj Rad. Powstały rady Seniorów, Sportu, Biznesu… końca nie widać.

Na pewno Robert Biedroń jednak dużo chętniej od poprzednika rozmawia z mieszkańcami. Postawił czerwoną kanapę na deptaku i mieszkańcy korzystali z możliwości posiedzenie z prezydentem i chwili rozmowy. Ostatnio jednak konsultacji zabrakło przy planie łączenia szkół. Skończyło się protestem młodzieży pod ratuszem.

PORAŻKI

bbb

Centrum miasta mimo kosztownej rewitalizacji nadal jest puste                                              Fot. Przemysław Woś 

1. Stosunki z biznesem – prezydent Słupska nie kryje, że gospodarkę, infrastrukturę i zarządzanie majątkiem zostawia innym. Po prostu tego nie czuje. Może dlatego zbiera negatywne opinie lokalnego biznesu. Izba Przemysłowo-Handlowa apelowała o niepodnoszenie lokalnych podatków. Robert Biedroń pozostał głuchy na te głosy tłumacząc, że musi łatać dziurawy budżet miasta.

Negatywnie przedsiębiorcy oceniają również podwyżkę opłaty parkingowej w centrum miasta. Część biznesu jest zdania, że to dodatkowo pogłębi kłopoty wyremontowanego za 55 mln złotych śródmieścia, bo klienci zamiast centrum wybiorą darmowe parkingi przy centrach handlowych. „Rozruszanie miasta” to na razie bardziej slogan, ale z drugiej strony minął dopiero rok rządów nowego prezydenta

2. Współpraca ze wszystkimi środowiskami politycznymi – Biedroń to deklarował, ale chyba niewiele z tego wyszło. Zraził do siebie, być może celowo prawicowych polityków, którzy nie wybaczą mu usunięcia portretu papieża z gabinetu, zakazu wywieszania na ratuszu wizerunku Jana Pawła II w rocznicę pontyfikatu i śmierci, co było miejską tradycją.

Teraz Słupsk ma nowy konflikt. O choinkę na placu Zwycięstwa. Typowego drzewka nie będzie, bo brakuje pieniędzy, oficjalnie. Nie jest też tajemnicą „arktyczna zima” stosunków Roberta Biedronia z Urzędem Marszałkowskim w Gdańsku. Od dłuższego czasu iskrzy na linii marszałek Mieczysław Struk – Robert Biedroń. Panowie nie mogą się spotkać.

Sytuację pogorszyła jeszcze deklaracja samorządu Słupska i samego Biedronia o wspieraniu powstania województwa środkowopomorskiego.

Przemysław Woś

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj