Od północy straże gminne nie mogą już ukarać kierowców mandatami za zbyt dużą prędkość. 1 stycznia 2016 roku wszedł w życie zakaz używania urządzeń rejestrujących prędkość przez straże gminne. Na Pomorzu wyłączono kilkadziesiąt fotoradarów.
KOBYLNICA POŻEGNAŁA FOTORADARY
Wójt Kobylnicy Leszek Kuliński ocenia, że Sejm i Senat podjęły decyzję polityczną przed ostatnimi wyborami. – Pod publiczkę zmieniono prawo, a te fotoradary naprawdę wpływały na poprawę bezpieczeństwa. Przez jedenaście lat używania tych urządzeń spadła znacznie liczba karanych kierowców, spadła prędkość z jaką popełniano wykroczenia. Wiem, że to było często bolesne, kara finansowa i punkty karne, ale proszę mi wierzyć w wielu miejscach to mieszkańcy prosili nas o postawienie fotoradarów. Po prostu nie czuli się bezpiecznie.
Fot. Radio Gdańsk/Przemysław Woś
Wójt Kobylnicy jeszcze nie wie, co zrobi ze zdemontowanymi urządzeniami. Na razie trafią do magazynu straży gminnej. – Nie oddamy ich za darmo, bo to majątek gminy. Podobno Litwini się interesują ich odkupieniem. Jak dostanę ofertę, to będę się zastanawiał – powiedział Leszek Kuliński.
Samorządowiec liczy jednak na zmianę prawa. – Mam nadzieję, że politycy pójdą po rozum do głowy. Banery, które zawiesiliśmy na słupach fotoradarowych mają pokazać jak udało się podnieść bezpieczeństwo na tych drogach. Rząd oraz parlament nie zdecydowały jaki będzie los wyłączanych fotoradarów.
ZWOLNIENIA W STRAŻACH GMINNYCH
Zakaz używania urządzeń rejestrujących prędkość przez straże gminne oznacza w wielu przypadkach zmniejszenie liczby pracowników lub nawet likwidację tej formacji w części samorządów.
– Mieliśmy cztery fotoradary. Niestety, zmiana prawa zmusiła mnie do ograniczenia liczby funkcjonariuszy. Było ich dziesięciu, teraz zostanie sześć osób – mówi wójt gminy wiejskiej Słupsk Barbara Dykier. Straże gminne zlikwidowały między innymi Łeba, Czersk, Człuchów i Wicko.
Katarzyna Kalinowska, komendant straży gminnej w Kobylnicy zredukowała zatrudnienie o połowę. Wraz z nią służyć teraz będzie tylko siedem osób. – Zdarzali się nerwowi kierowcy, którzy przychodzili do nas ze zdjęciami, czasami padały mocne słowa, wyzwiska, czasami też przychodziła taka korespondencja, ale to margines. Naprawdę fotoradary podnosiły bezpieczeństwo na naszym terenie. Rekordzista jechał 230 km/h motorem. Niestety często takie osoby są bezkarne, bo motocykl nie ma przedniej tablicy rejestracyjnej, a tylną użytkownicy zaginają tak by numer był nieczytelny. Zapewniam, że straż gminna ma co robić i bez fotoradarów – dodaje komendant Kalinowska.
W rekordowych latach straż gminna tylko w Kobylnicy notowała około stu tysięcy wykroczeń, a wpływu z mandatów przekraczały siedem milionów złotych.