Coraz więcej kobiet w polskiej armii. „Wojsko naprawdę ostro nas szkoli”

Kobiety-ochotniczki szturmują polską armię. W Narodowych Siłach Rezerwowych jest ich już około jednej trzeciej.
Na czteromiesięczny kurs szeregowych w Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce na 260. ochotników aż 80 to panie. Są kompanie, w których kobiet jest 60 procent.

BACZNOŚĆ!

Nasz reporter wraz z rzecznikiem CSMW w Ustce, komandorem podporucznikiem Robertem Biernaczykiem odwiedził jedną z kompanii. Na widok oficera dwie panie szeregowe błyskawicznie stanęły na baczność.

– Jestem w służbie piętnaście dni. Wojsko ostro nas szkoli. Są ogólne zachowania wojskowe, musztra, sporo teorii, wiedzy ogólnowojskowej, bardzo dużo zajęć wychowania fizycznego. Strzelania jeszcze nie było, ale broń już mamy. Początek oczywiście ciężki, zwłaszcza dla kobiet, których nawiasem mówiąc, jest tu bardzo dużo. W naszej kompanii ponad połowa to dziewczyny – mówi ochotniczka z Malborka. 

KOBIETY GARNĄ SIĘ DO SŁUŻBY

Wojsko podkreśla, że kobiety w armii mają komfortowe warunki. Osobne łazienki z pralkami, pokoje 4-5 osobowe.

–  To są warunki o jakich dziesięć lat temu wielu żołnierzy mogło tylko pomarzyć. To nie jest pierwsze wcielenie w którym mamy tyle pań. Śmiało mogę powiedzieć, że to tendencja. Kobiety garną się do wojska i do służby. Chcą przeżyć coś nowego. Doskonale wiedzą, że nie ma taryfy ulgowej. W zasadzie wykonują te same zadania co panowie. Co wojsko zyskało dzięki kobietom w wojsku? Wiele i muszę powiedzieć, że zmieniło się na lepsze. Dla wielu,  często młodych chłopaków w armii to jest też lekcja właściwego zachowania. Co czasami uchodzi w męskim gronie, nie wypada, gdy w pobliżu są kobiety – dodaje komandor Biernaczyk.

ŻADNYCH ULG

Potwierdzają to same ochotniczki. – Nie jest tak, że mamy jakieś ulgi, ale żołnierze przepuszczają nas w drzwiach, ustępują miejsca. To miłe. Przede wszystkim jednak jesteśmy żołnierzami i tak podchodzimy do tej służby. Na początku było ciężko, ale już po tych dwóch tygodniach wiem, że to jest to, co chcę robić całe życie. Jeśli zakończę kurs i uda mi się zostać zawodowym żołnierzem, będę z siebie dumna – mówi szeregowa ze Słupska.

Taryfy ulgowej rzeczywiście nie ma. Oficer dyżurny wchodzi do pokoju, na polecenie ochotniczki otwierają szafki. Musi w nich panować wzorowy porządek. W przeciwnym razie trzeba układać wszystko. – Nie mamy torebek, kosmetyki tylko podstawowe. Makijaż nie wchodzi w grę. Jak tu z pomalowanymi paznokciami pobiec do ataku? – mówią panie szeregowe.

RZECZPOSPOLITA BABSKA?

Po zakończeniu szkolenia żołnierze mogą trafić do służby zawodowej lub być w rezerwie w Narodowych Siłach Rezerwowych.

– Wiele pań kończy ten kurs z odznaką wzorowego elewa. Nie jest to łatwe, bo trzeba mieć średnią ocen powyżej 4,51. Kobiety nie odstają ani w nauce ani w zajęciach praktycznych. Rzeczpospolita Babska? Nie sądzę, po prostu armia w innym stylu – dodaje komandor Biernaczyk. 

Przemysław Woś/amo
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj