– Grosz groszowi nierówny – mówi rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku Tomasz Adamski i tłumaczy absurdalną na pierwszy rzut oka sytuację z Kartuz. Tamtejszy sąd poszukuje właściciela 1 grosza, który pozostawiono w depozycie.
Sęk w tym, że Temida wydaje na poszukiwania co najmniej setki złotych, publikując ogłoszenia w gazetach. Sprawa wzburzyła mieszkańców, wielu zaczęło oskarżać kartuski sąd o niegospodarność i skupianie się na błahostkach, a nie sprawach istotnych.
KIEDYŚ POWAŻNA SUMA, DZISIAJ JEDEN GROSZ
Tymczasem, jak tłumaczy Tomasz Adamski, sprawa wcale nie jest taka oczywista. – To sprawa bardzo ważna dla ludzi, mimo że dotyczy bardzo niskiej kwoty. Chodzi o tzw. czyszczenie hipoteki. W sytuacji, gdy ktoś ma nieruchomość z bardzo starą hipoteką, może być ona obciążona jakąś kwotą. Przed kilkudziesięciu laty mogła to być poważna suma, a teraz po dewaluacji wynosi tak jak w Kartuzach np. 1 grosz – tłumaczy Adamski.
GROSZOWE SPRAWY PRZESZKODĄ W KREDYCIE
Jeśli właściciel chce zaciągnąć kredyt pod zastaw nieruchomości, jej hipoteka musi być czysta – nie może być obciążona nawet najmniejszą kwotą, ponieważ dla wielu banków przeszkodą w pożyczeniu pieniędzy są nawet takie „groszowe sprawy”. Problem rodzi się, gdy właściciel nieruchomości nie wie komu oddać te pieniądze. W takiej sytuacji może złożyć je w sądowym depozycie.
– Sąd bada takie sprawy tylko pod względem formalnym. Jeśli ktoś chce złożyć jakąś kwotę w depozycie i spełni warunki formalne, ma prawo to zrobić i zwolnić się od świadczenia. To poważna sprawa i o jej wadze nie świadczy kwota – wyjaśnia Tomasz Adamski.