Wybieramy się z Wami na narty! Czym i dokąd? Wyjaśnili to nasi eksperci: od transportu – Sebastian Kwiatkowski i od jeżdżenia na nartach – Sylwester Pięta.
Do austriackiego Zillertalu w sercu Tyrolu i Moeny we włoskich Dolomitach podróż planował Sebastian. Jak mówił, najlepiej dojechać tam autostradami. – Do Austrii to 1300 kilometrów. Do Włoch o 200 więcej. Granicę przekraczamy we Frankfurcie nad Odrą. Trasa na południe prowadzi przez Monachium. Uwaga na korki – jeśli mamy nawigację, która pokaże natężenie ruchu, to czasem warto pojechać landowymi drogami – tłumaczył.
Fot. www.zillertalinfo.eu
UWAGA NA DROGACH. MOŻLIWE KONTROLE, NO I BENZYNA DROŻSZA
Kierujemy się ku granicy, na której w ostatnim czasie wróciły wyrywkowe kontrole. Jeśli będziemy mieli pecha, stracimy trzy godziny. – Od Innsbrucku do Zillertal jest już tylko 45 minut przez góry albo dwie godziny do włoskiej Moeny. Przy założeniu spalania na rozsądnym poziomie 7 litrów na 100 km i uwzględnieniu, że w Niemczech 95-tka kosztuje nie 4, ale 5,5 złotego – na paliwo wydamy około 450 złotych. Do tego należy doliczyć 10-dniową winietę na Austrię za 8,70 euro czyli około 40 złotych. We Włoszech za autostrady i tunele płacimy osobno, a benzyna jest o połowę droższa niż w Polsce. Za co najmniej 13 godzin w aucie płacimy 500 złotych.
Sylwester Pięta sprawdził, jak wyglądają ceny na stokach we Włoszech i Austrii. Zaczął od skipassów. – Pod lupę wziąłem SkiAmade w Austrii i Dolomiti Superski we Włoszech. W Austrii 6-dniowy karnet kosztuje 241 euro, dla młodzieży o połowę mniej. We Włoszech to 275 euro, a dla osób do 16. roku życia – 193 euro. Jeśli ktoś szuka czegoś tańszego to polecamy na przykład Włochy – Alpe Di Mera – 151 euro lub Austrię – Glungezer – 128 euro – mówił.
Należy jednak pamiętać, że karnet to dopiero początek wydatków. Najtańsze tygodniowe noclegi dla 4-osobowej rodziny w Austrii to 1700 złotych, we Włoszech niecałe 1500. Ale trzeba pamiętać, że to skromne apartamenty oddalone od stoków. Hotele przy stokach kosztują krocie. Majątek oczywiście można wydać także na jedzenie, choć wcale nie trzeba. W cenę wielu tanich apartamentów wliczone są śniadania, a obfity obiad można zjeść na stoku za 10 czy 12 euro. Kolację wielu narciarzy przygotowuje we własnym zakresie. Wychodzi więc na to, że wyjazd w Alpy w najtańszej wersji kosztuje około 1300-1500 złotych za jedną osobę.
SAMOLOTEM TANIEJ?
Zanim na dobre zapniemy mocowania, sprawdzamy możliwości dojazdu. Może samolotem będzie taniej? Sprawdzał to Sebastian. Tutaj wszystko zależy od promocji. Na połowę lutego pojedynczy bilet do Monachium kosztuje 1300 złotych. Oferuje je między innymi Lufthansa. Tu sprzęt narciarski można nadać w ramach bezpłatnego bagażu. Niektórzy przewoźnicy chcą około 50 euro. Z Monachium czekają nas jeszcze dwie i pół godziny jazdy koleją do serca Tyrolu. Koszt – 40 euro.
Fot. www.dolomitisuperski.com
W tym świetle o wiele lepiej wypada Mediolan. Dolecimy tam z Gdańska za 249 złotych. Do pokonania zostaje jeszcze odcinek 300 km. Transportem publicznym zajmie to około 6 godzin. Można też wybrać prywatny transport albo wypożyczyć auto. Trzeba tylko zwrócić uwagę na opony. Podobno szalenie trudno jest znaleźć samochód na zimówkach, a bez tego w góry nie wjedziemy.
Jak podpowiadają doświadczeni w bojach, jeśli dostatecznie wcześnie się rozejrzymy, uda się za około 1000 złotych polecieć z przesiadkami do Lyonu czy Genewy.
Podsumowując, transport samolotem trwa na pewno szybciej (przelot trwa dwie godziny), ale raczej nie taniej. Zwłaszcza, że najczęściej jedziemy większą grupą.
Fot. zieleniec.pl
POLSKA – TROCHĘ INACZEJ, ALE I TANIEJ
W Polsce jest inaczej i na pewno taniej. Sylwek sprawdził – w Zieleńcu oczywiście jest mniej tras niż w Alpach. Są też krótsze, ale Sudety mają wiele zalet, które można streścić jednym słowem – jest taniej. Znacznie tańsze są karnety – 6-dniowe kosztują 370 złotych, dla dzieci i seniorów 310. Tańszy jest też dojazd, bo to 600 kilometrów z Gdańska, a nie 1200, jak w Alpy.
ZNALEZIENIE LAST MINUTE NIE TAKIE ŁATWE
Trzeba pamiętać, że ferie zaczynają się u nas za tydzień. Jak się okazuje, ze znalezieniem ofert last minute może być mały problem. W samym Zieleńcu praktycznie wszystkie miejsca są już zajęte. Sylwkowi udało się znaleźć pokój dla czteroosobowej rodziny tylko w jednym gospodarstwie agroturystycznym. Większe ośrodki są zajęte. Spokojnie można za to znaleźć noclegi w różnym standardzie w odległości kilku lub kilkunastu kilometrów od Zieleńca. Ceny dla 4 osób zaczynają się od nieco ponad 1000 złotych.
Sebastian Kwiatkowski/Sylwester Pięta/mar