Sąd rejonowy uznał Wiesława K. za winnego przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowych.
Były dyrektor miał zlecić wykonanie drogi postojowej na posesji lokalnego biznesmena, by spłacić długi za naprawę samochodów. – Chodziło o około dziewięć tysięcy złotych – uzasadniał skazujący wyrok sędzia Daniel Żegunia.
TŁUMACZYŁ, ŻE NIE ZLECAŁ TEJ INWESTYCJI
– Oskarżony tłumaczył się, że nie zlecał tej inwestycji, a za naprawy płacił do ręki w biurze biznesmenowi, ale mniej – by nie dodawać podatku VAT. Jak więc wytłumaczyć adnotację na zleceniach wykonania napraw kilku samochodów „do uregulowania”? – pytał sędzia.
Jak dodał, to Wiesław K. wskazał ludziom z Przedsiębiorstwa Drogowo-Mostowego miejsce wykonania usługi. – Wprawdzie nie powiedział, że to na koszt miasta, ale w jakim celu informował o wykonaniu usługi nie na terenie komunalnym? Przecież umowa z PDM na utrzymanie dróg, naprawy i drobne inwestycje dotyczyła wyłącznie terenów miejskich – dodał sędzia Żegunia.
CHODZIŁO O REMONT DROGI
Sprawa dotyczy maja i czerwca roku 2009. Wtedy PDM wykonał drogę postojową przy fabryce ultralekkich samolotów przy ulicy Portowej w Słupsku. Najpierw zrobiono tak zwaną podbudowę i krawężniki. Potem miał pojawić się Wiesław K. i jako dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Słupsku zlecić wykonanie tak zwanego dywanika asfaltowego. Jednak faktura na 92 tysiące złotych za to zlecenie dopiero po roku trafiła do Zarządu Dróg Miejskich w Słupsku. Wiesław K. ją odesłał i odmówił zapłaty. PDM interweniował u ówczesnego prezydenta Słupska.
Po wyborach samorządowych w roku 2010 Wiesław K. stracił posadę, bo mówiono o nim, że ma być zastępcą prezydenta, jeśli główna konkurentka ówczesnego prezydenta Słupska wygra wybory. Tak się jednak nie stało. Potem do prokuratury trafiła sprawa drogi z ulicy Portowej. Wiesław K. tłumaczył w sądzie, że oskarżenia to polityczna zemsta ówczesnych władz miasta i zaprzyjaźnionych z nią grupy przedsiębiorców.
To osoby, które wspierały różne inicjatywy prezydenta miasta i między innymi zbierały pieniądze na jego kampanie wyborcze. – Argument o politycznych powodach to najłatwiejsza droga i linia obrony oskarżonego. Dowodów na taki rozwój sytuacji nie ma. Ile osób musiałoby się zaangażować by tak to rozegrać i to rok wcześniej? Mamy jednak fakty. Było zobowiązanie za naprawy samochodów, był Wiesław K. na miejscu wykonania prac, było polecenie wykonania prac, była zrobiona droga postojowa dla samolotów. To przekroczenie uprawień w celu osiągnięcia korzyści majątkowych – dodał sędzia Żegunia.
„ZAWIĄZAŁ SIĘ JAKIŚ DZIWNY UKŁAD”
Sąd jednak uznał, że Wiesław K. może odpowiadać tylko za zlecenie wykonania asfaltu na terenie posesji biznesmena, a nie za całość prac, które PDM wycenił na 92 tysiące złotych. Asfalt kosztował niespełna 9 tysięcy złotych. – Jestem zaskoczony wyrokiem, bo zawsze byłem człowiekiem, który starał się pokazać czyste ręce i przestrzegał prawa. Tu okazuje się, że sąd dał wiarę nie moim wyjaśnieniom. Według mnie jakiś dziwny układ się zawiązał w Słupsku i ciągle funkcjonuje – mówił po ogłoszeniu wyroku Wiesław K. Były dyrektor zapowiedział złożenie apelacji.
Podkreślił, że nadal jest polityczną ofiarą tej sprawy, bo od lat nie może znaleźć pracy w Słupsku.
Przemysław Woś/mar