Konserwator zabytków: „Nie wiem dlaczego moi poprzednicy nie wpisali terenów postoczniowych do rejestru zabytków”

Rozpoczęła się procedura wpisywania do rejestru zabytków zespołu dawnej Stoczni Cesarskiej w Gdańsku. – W tej chwili mamy już pełną ewidencję, jeśli chodzi o dokumentację i wykaz tego, co się w tym miejscu znajduje. Rozpoznanie terenów stoczniowych pod względem zasobów, co trwało półtora roku, umożliwiło nam wyróżnienie tych najcenniejszych – wyjaśnia Dariusz Chmielewski, Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków w rozmowie z reporterką Radia Gdańsk.
Poprzedni konserwatorzy zabytków nie podjęli starań o ochronę dziedzictwa postoczniowego, chociaż podejmowane były takie próby, np. w 1999 roku. – Do tej pory nie było nawet ewidencji zabytków na terenach stoczniowych. Były tylko plany zagospodarowania przestrzennego, które w minimalnym zakresie określały ochronę konserwatorską. Dlaczego wcześniej nie wszczęto takiego postępowania, należałoby spytać moich poprzedników – mówi Dariusz Chmielewski.

OGLĘDZINY BUDYNKÓW

Procedura konserwatorska została wszczęta z urzędu i rozpoczęła się 4 marca. Właściciel terenów, firma BPT Real Estate, ma dwa tygodnie na zapoznanie się z dokumentacją i wniesienie ewentualnych uwag. Po tym terminie rozpocznie się konserwatorska kontrola obiektów, czyli oględziny budynków.

ZABYTKI, NIE SKANSENY

Wpis do rejestru zabytków powinien nastąpić latem, po przeprowadzeniu szczegółowej kontroli na obszarze Stoczni Cesarskiej. Jeśli teren zostanie wpisany do rejestru zabytków, nie będzie możliwości przeprowadzania tam rozbiórki obiektów. Jednak już na etapie wszczęcia procedury, właściciel nie może dopuścić się wyburzeń na rzeczonym terenie.

– Po wpisaniu do rejestru zabytków to konserwator będzie decydował o zakresie zmian budowlanych. Właściciel po raz pierwszy uzyska uprawnienia do starania się o środki z programów rewitalizacyjnych lub na konserwację zabytków. Otwierają się przed nim nowe furtki i nowe możliwości uzyskania dotacji. Budynki mogą zostać zaadaptowane do nowych funkcji, mogą tu powstać remonty. Dziś adaptacja zabytków to nie skansenizacja. To możliwość wprowadzenia tam nowego życia – przekonuje konserwator.

NIE MOŻNA BYŁO ODMÓWIĆ PRAWA DO ROZBIÓRKI

Dariusz Chmielewski podkreśla jednocześnie, że zdaje sobie sprawę z wyburzeń, które mają miejsce w innych obszarach terenów postoczniowych. – Do momentu, w którym obiekty te nie są objęte ochroną w miejscowym planie lub znajdują się tylko w gminnej ewidencji, właściciel ma prawo zwrócić się do starostwa z prośbą o pozwolenie na rozbiórkę. Wiele z tych obiektów postoczniowych jeszcze przed przeprowadzeniem ewidencji uzyskało już prawomocne pozwolenia na rozbiórkę, bo nie było żadnych narzędzi prawnych, by odmówić właścicielom tych rozbiórek – dodaje.

MIĘDZYNARODOWA KONFERENCJA

To pierwszy etap działań konserwatorskich na tym terenie. Jest więc szansa, że inne obiekty z terenów dawnej Stoczni Gdańskiej, które jeszcze nie zostały wyburzone, zyskają stosowną ochronę. W kwietniu odbyć się ma międzynarodowa konferencja dotycząca terenów postoczniowych. Podczas spotkania zaprezentowana zostanie waloryzacja konserwatorska przygotowana przez ekspertów z Politechniki Gdańskiej i Uniwersytetu Warszawskiego. – Będą to kolejne materiały dowodowe umożliwiające wszczęcie postępowania na pozostałych obszarach – mówi Dariusz Chmielewski.

WŁAŚCICIEL NIE ODNIÓSŁ SIĘ DO SPRAWY

W tej chwili właściciel zapoznaje się z dokumentacją i nie zajął jeszcze stanowiska w sprawie. W oświadczeniu przesłanym do redakcji Radia Gdańsk napisano: „Zawiadomienie o wszczęciu postępowania zostało nam doręczone niespełna dwa dni temu, stąd przed zapoznaniem się z aktami i wszystkimi dowodami w sprawie nie jesteśmy w stanie merytorycznie odnieść się do postępowania.”

Ewelina Potocka/mich
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj