Było ciężko. Były kryzysy. Ale miało tak być. Noc z piątku na sobotę spędzili na marszu i modlitwie. Uczestnicy Ekstremalnej Drogi Krzyżowej przemierzyli w sumie 215 tras w Polsce, w tym kilkanaście na Pomorzu.
MATEMBLEWO – WEJHEROWO
Prawie 500 osób szło przez całą noc z Sanktuarium Matki Bożej Brzemiennej w Gdańsku Matemblewie do Kalwarii Wejherowskiej. Pokonali ok. 50 kilometrów w zupełnej ciszy, przy zerowej temperaturze.
– To jest świetny sposób na zmierzenie się ze swoimi koszmarami, o których zazwyczaj się nie myśli. Podczas takiego 12-godzinnego marszu jest się samemu ze sobą i różne sprawy przychodzą do głowy. Można się w to zagłębić, bo jest w końcu na to czas. Ważne, że się nie rozmawia z innymi – opowiadała Radiu Gdańsk Magda, jedna z uczestniczek Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.
– Kiedy doszłam na Kalwarię Wejherowską odczuwałam euforię z totalnym zmęczeniem. Szczęście, że już można usiąść, i satysfakcję, że się doszło i pokonało swoje słabości – dodała Magda.
Na trasie pojawili się też najmłodsi. W towarzystwie rodziców cztery 12-latki z Oliwy i 9-letni Tomek pokonali jeden z odcinków, doszli do Osowej.
Podobne trasy pokonali uczestnicy ekstremalnej drogi krzyżowej z Jastrzębiej Góry na Hel, z Pruszcza do Rewy i z Tczewa do Brzeźna.
SŁUPSK
W Słupsku w marszu wzięło udział ok. 120 osób. Z drewnianymi krzyżami w dłoniach, latarkami na głowie i rozważaniami w specjalnej aplikacji na telefon komórkowy maszerowali przez ponad 10 godzin. O świcie, kiedy dotarli już do celu, nie ukrywali, że nie było to łatwe wyzwanie.
Organizator Ekstremalnej Drogi Krzyżowej w Słupsku, ksiądz Sebastian Kowal, podkreślił, że nie jest to wyprawa turystyczna. To forma medytacji w drodze, a każdy uczestnik ma w niej jakiś cel.
Fot. Radio Gdańsk/Anna Rębas
Ekstremalna Droga Krzyżowa to pomysł księdza Jacka Stryczka, założyciela Stowarzyszenia „Wiosna”. W tym roku zorganizowano ją w 112 miastach na 215 trasach.
