– Ustawowy zakaz działalności cyrków ze zwierzętami w Polsce to kwestia czasu – uważa Robert Biedroń. Prezydent Słupska dopiął swego i nie wpuścił do miasta cyrku z tego typu pokazami. Cyrk Arlekin w ten weekend wystąpił tylko dlatego, że w programie nie byłoby zwierząt. W czerwcu zeszłego roku prezydent Biedroń nie zgodził się na pokazy, bo miały w nich występować zwierzęta.
ROŚNIE POPARCIE DLA CYRKÓW BEZ ZWIERZĄT
– Nie ma żadnego powodu byśmy dla odrobiny pieniędzy lub rozrywki zmuszali zwierzęta do występowania w cyrkach. Jest coraz większy opór w Polsce przeciwko taki praktykom. Badania pokazują, że poparcie dla cyrków bez zwierząt jest ogromne. Ta sprawa wymagała chyba impulsu, aby pokazać ten problem – powiedział prezydent miasta.
„INNI BIORĄ Z NAS PRZYKŁAD”
– Za nami idą inni i bardzo dobrze. To jest już trend światowy. Moim zdaniem kwestią czasu jest regulacja ustawowa na poziomie parlamentu, która zakaże tego typu praktyk w cyrkach – mówił Robert Biedroń.
– Idea cyrku bez zwierząt rozprzestrzenia się po Polsce. Do akcji włączają się kolejne miasta i to nas napawa ogromnym optymizmem. Sztuka cyrkowa może być piękna i jest piękna bez zwierząt. Jeśli opiera się na pracy i talencie ludzi, a nie na wykorzystywaniu zwierząt – tłumaczyła Monika Koźmińska, koordynatorka akcji Cyrk Bez Zwierząt z Międzynarodowej Fundacji na Rzecz Zwierząt Viva.
Oprócz Słupska zakaz występów cyrków z udziałem zwierząt wprowadziły już między innymi Warszawa, Kraków Częstochowa i Lublin.
„NIC ZŁEGO NIE WIDZĘ W WOLTYŻERCE”
Widzowie cyrku Arlekin mili podzielone zdania w sprawie zakazu tresury zwierząt. – Nie widzę nic złego na przykład w woltyżerce, jako dziecko oglądałam zwierzęta w cyrku. Nie wiem, czy powinno się tego zakazywać. Każdy ma wybór, czy pójść na taki występ czy nie – mówili. – To powinno być zakazane ustawowo, nie ma powodów by tak traktować zwierzęta – dodawali inni.