Żaglowiec Oceania wyremontowany w Gdańsku. „Zyskał nowe życie” [WYWIAD]

Żaglowiec Oceania opuścił gdańską Stocznię Remontową – podaje portalmorski.pl. Żaglowiec wpłynął tam 19 marca na standardowy remont dokowo-konserwacyjny. W czerwcu wypływa w trzymiesięczny rejs arktyczny.
W gdańskiej stoczni przeprowadzono między innymi konserwację kadłuba, wymieniono też zawory. Wykonano remont pompy pożarowej oraz wiele innych prac remontowych.

Oceania to stalowy, trójmasztowy żaglowiec należący do Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk w Sopocie. Całkowita długość jednostki to prawie 50 metrów, szerokość to 9 metrów a wysokość 32 metry. Załoga liczy 13 osób. Dla pasażerów jest 14 miejsc.

SŁUŻBA NAUCE

Oceania jest wyposażona w laboratoria naukowe, ma wielofunkcyjny dźwig, rozbudowany system nawigacji cyfrowej i nowoczesnym system zbierania i obróbki danych pomiarowych. Ostatni pobyt Oceanii nie był pierwszym w gdańskiej „klinice statków”. W 2010 roku żaglowiec przeszedł w gdańskiej Stoczni Remontowa gruntowną przebudowę, zyskując „nowe życie” dla realizacji dalszych prac badawczych.

NOWOŚCI NA POKŁADZIE

Pomieszczenia na żaglowcu, czyli kabiny, laboratoria, mesa czy kuchnia zostały zdemontowane i odtworzone na nowo. Wyposażono je w nowe meble, pochodzące ze starogardzkiej spółki FAMOS. Położono nowe ściany, sufity i izolację.

Od podstaw zbudowano sterówkę, przedłużając ją o sekcję dziobową. Żaglowiec zyskał także nowe wyposażenie. Zamontowano nowe urządzenia pokładowe, zmieniono też system hydrauliki.

Przebudowana Oceania pływa po Bałtyku, ale dociera także w rejon Arktyki, na Spitsbergen. O tym, jak sprawuje się żaglowiec – opowiada w rozmowie z portalem Gospodarkamorska.pl jego starszy mechanik Jacek Więckowski.

Ile już lat pływa pan na Oceanii?

– Mój kontakt z tym żaglowcem sięga pierwszej połowy lat 80., kiedy to jednostka była budowana w ówczesnej Gdańskiej Stoczni im. Lenina. Przez półtora roku byłem przedstawicielem armatora podczas budowy żaglowca. 20 grudnia 1985 roku na żaglowcu podniesiono banderę. Statek badawczy s/y Oceania został przekazany do eksploatacji Polskiej Akademii Nauk.

I potem zamustrował pan na Oceanii?

– Przez pierwsze trzy lata pływałem na żaglowcu potem na 20 lat związałem się z Polską Żeglugą Morską. Jednak w 2008 roku wróciłem na Oceanię i do tej pory jestem na już przebudowanym żaglowcu. No i nie da się ukryć, powoli szykuję się na emeryturę.

Jak po przebudowie w 2010 roku sprawuje się żaglowiec?

– Nie da się porównać tamtej, dawnej Oceanii z tą po przebudowie. To zupełnie różne żaglowce, nawet sylwetka została zmieniona. Przed modernizacją to był zmęczony życiem 25 – letni statek o może tylko zdrowym kadłubie, ale z bardzo słabym silnikiem, z bardzo słabymi osiągami i niską prędkością. Teraz komfort pływania jest bez porównania lepszy. Podczas kilkuletniej eksploatacji, zdarzały się najrozmaitsze problemy, ale uważam, że przebudowa spełniła swoje zadanie i Oceania na pewno jeszcze przez kilkanaście lat powinna nam służyć.

Na jakich akwenach pływa?

– Na początku czerwca obieramy kurs na Spitsbergen i Grenlandię, wracamy we wrześniu. W pozostałe miesiące pływamy po Bałtyku. W zasadzie każdego roku plan rejsów jest taki sam.

– A ostatnio, jakie zadanie stało przed załogą Oceanii?

– Był to oczywiście rejs po Bałtyku. Płynęliśmy z podwodnymi pojazdami na pokładzie w rejon Bornholmu, tam szukaliśmy zatopionej amunicji z czasów II wojny światowej.

Źródło: portalmorski.pl/amo/mich

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj