Podsłuchy w komisariacie policji w Miastku. Były policjant przekazał nagrania prokuraturze. Mają być na nich dowody na fałszowanie policyjnych statystyk i wykorzystywanie dla prywatnych korzyści stanowiska przez szefa komisariatu. To nagrania telefonem komórkowym z września 2011 roku. Policjant pyta koleżankę z wydziału, co stało się z jego kilkuset wpisami dotyczącymi wadliwego oznakowania dróg. W odpowiedzi słyszy, że większość skasowano. Miało chodzić o to, by komisariat w Miastku nie wypadł lepiej od komendy w Bytowie.
– No on mówił, że masz to liczyć jako jeden wniosek?
– Jak jako jeden wniosek? To znaczy, że resztę skasował?
– No tak, przecież on ci wprowadzał?
– To on mi z tego roku skasował z czterysta wniosków, tak?
– Tak.
– Dlaczego on mi skasował czterysta wniosków?
– Napisz do niego, napisz.
– Ania, nie ma sensu pisania, ja teraz tu z moich notatek nie wychodząc z tego pokoju mogę ci 150 wniosków napisać, ale szkoda mojej roboty. Mogę ci napisać wnioski o pomalowane znaki, ulica Koszalińska, na osiedlu Niepodległości. Ja w domu siedziałem po pięć godzin i pisałem te wnioski. Tutaj przychodziłem wcześniej do pracy, by to wydrukować, podpisać i tak dalej. Jeden wniosek?
– Słuchaj, teraz jest inny układ. Kierownik dzwonił do D. Jakiekolwiek masz pytania to musisz do niego i on decyduje.
– Jak będzie odprawa z rozliczeniem, ty masz karty papierowe? Ja bym prosił te karty papierowe. Bo jak będzie odprawa to ja powiem, że moje wyniki są zaniżone i dlaczego zostały usunięte moje wyniki. Ja piszę tyle wniosków i ja mam teraz jeden wniosek? Ja napisałem w listopadzie 135 wniosków, a on mi wykasował 134. To ładnie moje wyniki wyglądają. O co chodzi? Żeby Miastko nie wypadło lepiej od Bytowa, czy jak?
PRZEŁOŻONY MIAŁ GROZIĆ PODWŁADNYM
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Słupsku Jacek Korycki poinformował, że śledczy sprawdzą wątek czerpania korzyści finansowych przez komendanta policji w Miastku. To też część doniesienia byłego funkcjonariusza. – Wynika z niego, że grupa funkcjonariuszy była nakłaniana do kupowania części umundurowania w sklepie osoby skoligaconej z komendantem policji w Miastku. Przy czym przełożony miał grozić konsekwencjami wobec funkcjonariuszy, którzy się do tego zalecenia nie zastosują – dodaje prokurator Korycki.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że zakupy części umundurowania mogły być podwójnie opłacane. Raz przez funkcjonariuszy, którzy kupowali prywatnie. Śledczy sprawdzają, czy faktury za tego typu zakupy nie obciążały też budżetu komisariatu, gdzie miała trafiać faktura. Policja na razie sprawy nie komentuje. Sprawę decyzją Prokuratora Okręgowego w Słupsku przekazano już Prokuraturze Rejonowej w Chojnicach.
Przemysław Woś/mar