Szansa czy zagrożenie? Przekop Mierzei Wiślanej ma tyle samo przeciwników, co zwolenników [OPINIE]

Koszty tej inwestycji krążą pomiędzy 600 milionami a nawet miliardem złotych, poczekamy na nią prawdopodobnie do 2022 roku, a jej celem jest przywrócenie elbląskiego portu do czasów świetności. Mowa o przekopie Mierzei Wiślanej.

O zdanie na temat planowanej inwestycji zapytaliśmy wszystkie zainteresowane strony.

MINISTER GRÓBARCZYK: OSTATNIE WYDARZENIA TO KOLEJNY ARGUMENT „ZA”

Minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk zwraca uwagę, że w ostatnich dniach pojawił się kolejny argument „za” przekopem. Mowa o kontrowersyjnych manewrach rosyjskich myśliwców na Bałtyku. To tylko utwierdziło polski rząd w tym, że połączenie Zalewu Wiślanego z Zatoką Gdańską jest konieczne.

– Mamy zewnętrzną granicę Unii Europejskiej i akwen, o którym decyduje tylko strona rosyjska. To od nich zależy kto może do niego wpłynąć, a kto nie może. Do takiej sytuacji po prostu nie wolno doprowadzać. Tym bardziej w kontekście ostatnich wydarzeń na Bałtyku – mówi Marek Gróbarczyk.

EKONOMISTA: RENTOWNOŚĆ ZA KILKASET LAT

Pomimo tych argumentów wciąż nie brakuje przeciwników inwestycji. Najczęściej zwracają oni uwagę na to, że przekop to inwestycja bardzo droga, która może nie przynieść wymiernych zysków. Tak twierdzi między innymi ekonomista z Uniwersytetu Gdańskiego profesor Henryk Ćwikliński.

– Znane są wyliczenia mówiące, że rentowność portu w Elblągu zostanie osiągnięta po wykonaniu przekopu za około 500 lat – zaznacza komentator audycji Ludzie i Pieniądze w Radiu Gdańsk. Minister zapewnia tymczasem, że przekop ożywi nie tylko elbląski port, ale też te mniejsze – we Fromborku czy Tolkmicku. Swoje mają też zyskać gminy na mierzei.

BURMISTRZ KRYNICY: PROPONUJĘ STWORZENIE STREFY WOLNOCŁOWEJ

– Przekop Mierzei Wiślanej budzi sporo obaw, ale liczymy też na korzyści dla miasta – mówi Radiu Gdańsk burmistrz Krynicy Morskiej. Najwięcej strachu budzi sam etap powstawania przekopu. Krzysztof Swat mówi, że może on spowodować praktyczne odcięcie od świata popularnego kurortu. – Wszystko wskazuje na to, że prowadząca do nas droga wojewódzka 501 będzie na czas budowy co jakiś czas blokowana. Trudno się spodziewać, żeby przez takie utrudnienie przyjechało do nas tylu turystów co zwykle. A pamiętajmy, że 99 proc. mieszkańców Krynicy utrzymuje się właśnie z turystyki – mówi burmistrz.

W Krynicy Morskiej obawiają się też o losy nadbałtyckich plaż. Wciąż nie wiadomo, co się stanie po wbiciu pierwszej łopaty, a część ekspertów mówi, że plaże mogą zacząć się kurczyć. Burmistrz Krynicy Morskiej liczy więc na rekompensaty dla swojego miasta i ma ich całą listę. Wśród nich pomysł do tej pory w Polsce niespotykany, ale stosowany już na przykład we włoskim kurorcie Livigno.

Samorządowiec chce zaproponować rządowi utworzenie w Krynicy Morskiej wolnocłowej strefy turystycznej, która mogłaby zminimalizować potencjalne straty gospodarcze dla mieszkańców i właścicieli nieruchomości. – Mogłoby to przyciągnąć do nas biznes i jeszcze większą liczbę turystów – tłumaczy. Krzysztof Swat liczy też na dofinansowanie do planowanego bulwaru nad Zalewem Wiślanym, na wzór tego na Litwie na Mierzei Kurońskiej. Burmistrz myśli też o nowym krynickim molo na Zatoce Gdańskiej.

DYREKTOR PORTU MORSKIEGO: MOŻE BYĆ PRZEDPOLEM DLA DUŻYCH PORTÓW

W Elblągu zacierają ręce, a z Trójmiasta słychać: kolejny port nie jest nikomu potrzebny. Takie głosy słychać wśród ekspertów z branży morskiej. Dyrektor Portu Morskiego w Elblągu Arkadiusz Zgliński jest przekonany, że jego spółka dzięki przekopowi wykorzysta całkowicie swój potencjał. – Mamy aspiracje, żeby stać się przedpolem dla dużych portów, tak zwanych hubów. Nasz port mógłby zaopatrywać większe obiekty w masę ładunkową, co wpłynie też korzystnie na środowisko naturalne. Transport wodny jest przecież bardziej ekologiczny niż transport lądowy – podkreśla Arkadiusz Zgliński.

KAPITAN ŻEGLUGI: W ELBLĄGU NIE POJAWIAJĄ SIĘ DUŻE STATKI

Wśród krytyków tego rozwiązania jest publicysta morski i kapitan żeglugi wielkiej Marek Błuś. Jego zdaniem mnóstwo pieniędzy pójdzie na szlak, po którym kursować będą zbyt małe jednostki. – W Elblągu nie pojawią się duże statki. To będą po prostu małe jednostki. Przy bardzo dużym wysiłku i corocznym pogłębianiu i konserwowaniu toru wodnego maksimum możliwości to statki o nośności 5000 ton. Dla takich statków w Gdańsku jest jeszcze kilka kilometrów nabrzeży do uruchomienia. Tam można bez problemu zacząć obsługiwać takie statki i przekop jest do tego niepotrzebny – zaznacza Marek Błuś.

MIESZKAŃCY: LĘK Z KROPELKĄ NADZIEI

Od ich domu do miejsca planowanego przekopu jest niecałe półtora kilometra. Inwestycja budzi w nich i wątpliwości, i nadzieję. Chodzi o mieszkańców Skowronek na Mierzei Wiślanej. Alicja i Robert Zielińscy prowadzą w Skowronkach pensjonat.

Nasz reporter zapytał ich o to, czego spodziewają się po przyszłości mierzei po tym, jak zostanie przekopana. – Patrzymy na plany dotyczące przekopu z dużym lękiem, ale też z kropelką nadziei, że ta inwestycja będzie jakimś przyczynkiem do tego, żeby mierzeja mogła się rozwijać. Osobiście najbardziej obawiam się o środowisko naturalne. Generalnie nikt do końca jeszcze nie wie, na ile przekop może zagrozić środowisku. Nikt nigdy jeszcze mierzei nie przekopał, nie wiadomo czy skutki nie będą dla natury katastrofalne – mówi Alicja Zielińska, działająca też w fundacji Przez Mierzeję, która ma integrować mieszkańców okolicznych gmin.

– Jako bezpośredni sąsiedzi przekopu patrzymy niepewnie na drogę dojazdową do miejsca budowy. Może być tak, że ciężarówki zniszczą asfalt, a potem zostaniemy z taką podziurawioną drogą. Z drugiej strony liczymy na to, że osoby zatrudnione przy budowie przekopu będą nocować w okolicznych pensjonatach. Byłaby to szansa na jakąś finansową rekompensatę dla nas i innych mieszkańców – dodaje Robert Zieliński, który jest też sołtysem Kątów Rybackich.

RYBACY PODZIELENI

O zdanie na temat przekopu mierzei zapytaliśmy też rybaków z Krynicy Morskiej. Jak mówią, zwiększony ruch na Zalewie Wiślanym nie będzie im przeszkadzał, a po wykonaniu przekopu liczą na to, że pojawi się więcej przyjaznej im infrastruktury. – Ja jestem za przekopem. Nie mamy nadmorskiego mola, a jak będzie przekop to będziemy sobie spokojnie przepływać do naszego miejsca rozładunku w Krynicy, nie będziemy musieli ciągnąć łódek na stalowych linach i tak dalej – mówi jeden z armatorów.

– Ja to się zastanawiam po co ten przekop, skoro cały zalew jest nieżeglowny. Moim zdaniem trzeba było najpierw uregulować tutaj głębokość wody, a potem dopiero myśleć o rozwoju portu w Elblągu. Nie ma trochę sensu robić przekopu dla samego przekopu. Ale jeśli chodzi o moją pracę rybaka, to raczej nic się zmieni – dodaje inny z rybaków z Krynicy Morskiej.

Maciej Bąk/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj