Lekarze przebadali ponad 36 tysięcy dzieci, niemal 4 tysiące z nich poddano specjalistycznej opiece. Zdecydowana większość z nich schudła, zmieniła nawyki żywieniowe i więcej się rusza. Takie są efekty gdańskiego programu „6-10-14 dla zdrowia”. Podsumowano pięć lat jego funkcjonowania.
– Dzieci i młodzież zważyliśmy, zmierzyliśmy, zrobiliśmy im próby wysiłkowe, wykonaliśmy badania laboratoryjne. Ci z nadwagą i ze słabymi wynikami trafili pod opiekę lekarzy, dietetyków, trenerów i psychologów – mówi koordynator programu Paulina Metelska.
ROK NA PRZEMIANĘ
Dzieci są pod opieką specjalną przez rok. W tym czasie odbywają się cztery spotkania ze specjalistami. – Nasi podopieczni zmniejszyli masę ciała. Trudno tu mówić o chudnięciu i liczyć kilogramy, bo to są dzieci i one rosną. Dzieci, które trafiają do nas otyłe, wychodzą z niewielką nadwagą. Wciąż przed nimi dużo pracy, ale to nie jest już choroba – zapewnia koordynatorka.
Te, które miały nadwagę, kończą program z normalną budową i wagą ciała. Uczniowie wychodzą także z zaburzeń biochemicznych, które stwierdzono u nich w badaniach laboratoryjnych. – Poprawia się też ich sposób żywienia, inaczej spędzają wolny czas. Mamy na to twarde dowody, bo na każdej wizycie mierzymy ich wydolność oddechową. Widzimy, że nasi podopieczni też się zmieniają psychicznie, nabierają pewności siebie – dodaje Metelska.
Co piąte dziecko, zaproszone do etapu specjalistycznego, miało zaburzenia, które wymagały konsultacji endokrynologa czy diabetologa. Udaje się dzięki temu wykryć wiele chorób na wczesnym etapie.
ZMIANA NA LEPSZE
W programie wzięła udział 15-letnia Magda. Dzięki wstępnym badaniom wykryto u niej poważną chorobę tarczycy. – Teraz kontynuuję leczenie i choroba się nie rozwija. Ostatnie wyniki mam bardzo dobre. Zmieniłam się, czuję się lepiej, jestem bardziej otwarta, mam więcej znajomych – przekonuje.
– Dla mnie jako matki było bardzo ważne, że w jednym miejscu mogliśmy zrobić wszystkie badania. Nie pomyślałabym wcześniej, że moja córka może mieć chorą tarczycę. Dzięki wczesnemu wykryciu tych zaburzeń, prowadzimy właściwą terapię – mówi mama Magdy, Hanna Nowak.
13-letnia Ania mówi, że wiele się nauczyła dzięki programowi. – Moje wyniki nie były najlepsze, trochę za dużo ważyłam. Na początku się wstydziłam, ale warto było. Zaczęłam jeść regularnie i więcej się ruszać. Dzisiaj nie wychodzę z domu bez śniadania.
DZIECI Z OTYŁOŚCIĄ ROZWIJA SIĘ INACZEJ
Program ma wiele warstw. Dla lekarzy ważne jest też to, że otyłość dziecięca ma skutki w życiu dorosłym.
– Dziecko otyłe inaczej się rozwija. Inaczej rozwijają się jego kości, jego mięśnie – wylicza pediatra Agnieszka Szlagatys-Sidorkiewicz, zastępca Kierownika Katedry i Kliniki Pediatrii, Gastroenterologii, Hepatologii i Żywienia Dzieci Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. – Te dzieci mają gorzej uwapnione kości, słabsze mięśnie. I w przyszłości taki dorosły, nawet jak nie będzie otyły, to będzie inny biologicznie organizm. Musimy też zdać sobie sprawę z tego, że mleko mam z nadmiarem masy ciała różni się od mleka tych, z prawidłową masą ciała. To też programuje dalszy rozwój noworodka. Musimy zerwać ten łańcuch. Tym programem pracujemy na kolejne pokolenia – przekonuje lekarka.
Program prowadzi Uniwersyteckie Centrum Kliniczne. Finansuje go miasto Gdańsk. Urzędnicy zapowiadają, że przeznaczą środki na kontynuację programu.
Joanna Stankiewicza/amo