Nie będzie kary za ziemię z Ukrainy dla Port Service. Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Gdańsku uznało, że firma zajmująca się utylizacją odpadów nie musi płacić ośmiu milionów złotych, które nałożył marszałek województwa.
Chodzi o przechowywane dziś na placu ponad dwa tysiące ton skażonej haksachlorobenzenem ziemi ze wschodu.
NIE MA KAR ZA MAGAZYNOWANIE
Samorządowe Kolegium Odwoławcze uznało, że ładunek jest na terenie zakładu magazynowany, a nie składowany. Za to karać nie można.
„W świetle przepisów art. 276 ust. 1 i art. 293 ust. 3 poś nie można uznać magazynowania odpadów w rozumieniu ustawy o odpadach, odbywającego się w ramach ważnego pozwolenia zintegrowanego, udzielonemu podmiotowi prowadzącemu przetwarzanie odpadów, za składowanie odpadów w miejscu na ten cel nieprzeznaczony” – czytamy w decyzji SKO, uchylającej decyzję samorządu województwa.
Ośmiomilionową grzywnę za sam tylko grudzień 2014 roku, półtora roku temu temu nałożył marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk. Uzasadniał to przekroczeniem 3-letniego terminu składowania. Na antenie Radia Gdańsk mówił w poniedziałkowej „Rozmowie Kontrolowanej” o poważnych naruszeniach.
– Firma nie spełniła swoich zadań. Od czasu kiedy w 2012 roku pojawił się szum medialny, można było te odpady spalić, zutylizować i dziś byłoby po kłopocie – mówił marszałek w rozmowie z Agnieszką Michajłow.
KOMUNIKAT SPÓŁKI
Przedstawiciele spółki przesłali do Radia Gdańsk komunikat.
– Co istotne przedmiot postępowania dotyczył sporu formalno-prawnego – pisze Sören Blum, prezes Port Service. – Podkreślamy od początku trwania tej sprawy, że nie ma mowy o skażeniu środowiska, a nasza działalność nie tylko nie stanowi zagrożenia, ale jest też niezbędna dla mieszkańców Trójmiasta, gdyż odpadów niebezpiecznych (np. pochodzących z placówek medycznych), w przeciwieństwie do odpadów komunalnych, nie można zutylizować w ZU Szadółki – napisano w komunikacie.
Zarząd spółki zapewnia, że ilość magazynowanych odpadów, będących przedmiotem sporu, sukcesywnie się zmniejsza. Z 15 tysięcy ton pozostało bowiem niewiele ponad 2 tysiące. – Jednocześnie spółka ustawicznie inwestuje wypracowane środki finansowe na poprawę jakości funkcjonowania eksploatowanych instalacji (w latach 2012-2015 kwota inwestycji wyniosła ok. 12 milionów zł), tak by móc realizować powierzone zadania, w sposób bezpieczny dla środowiska naturalnego i mieszkańców.
RYZYKO BANKRUCTWA
Decyzja SKO daje szansę przetrwania Port Servisowi. Firmie w obliczu wielomilionowych kar groziłoby bankructwo. Dziś Port Service deklaruje chęć przeniesienia siedziby do innej części miasta. Spółka analizuje cztery lokalizacje. Dzierżawa terenu w okolicy Westerplatte zakończy się w 2024 roku. Firma Port Service działa od lat 60. Zajmowała się przede wszystkim ochroną portowych wód. Od 20 lat jako prywatna firma specjalizuje się przede wszystkim w spalaniu odpadów medycznych.
Sebastian Kwiatkowski/amo