Jest śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez policjantów z Gdańska i policjantkę z Gdyni. Poszło o psa przywiązanego do drzewa na Jaśkowej Dolinie.
Rok temu psa znalazła mieszkanka Gdańska i zaopiekowała się nim. Niedawno w jej zakładzie pracy zjawiła się policjantka z Gdyni. Miała pokazać policyjną odznakę, oskarżyć kobietę o kradzież psa i zabrać go.
POLICJANTKA I POKRZYWDZONA
Pani Elżbieta zgłosiła sprawę w komisariacie przy Piwnej w Gdańsku, ale jej zdaniem policjanci byli stronniczy. Sprawę bada prokuratura w Sopocie. – Uważamy, że działania funkcjonariusza, który odebrał psa, były bezpodstawne. Natomiast co do funkcjonariuszy z Komisariatu II, zastrzeżenia dotyczą zarówno czynności procesowych, jak i ich interwencji – tłumaczy Tatiana Paszkiewicz z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Jeśli faktycznie kobieta odbierająca psa posłużyła się policyjną odznaką, to przekroczyła swoje uprawnienia. Na to właśnie wskazywała w swojej historii pani Barbara. – Ta pani wtargnęła, rzuciła torbę na ladę, wyciągnęła blachę policyjną i wyszarpała mi psa. Szarpałyśmy się w bramie mariackiej, popchnęła mnie, uderzyłam się o róg lady. Po prostu naskoczyła na mnie, napadła. Krzyczała, że jestem złodziejką i kłamię – opowiadała kobieta.
PRZEKROCZENIE PRAWA?
Jak tłumaczy mecenas Sylwia Grzyb, niedopuszczalne jest kumulowanie dwóch ról: występowanie jako osoba pokrzywdzona i jako funkcjonariusz publiczny. – Sprawa ma charakter cywilnoprawny. Kwestię znalezienia psa reguluje ustawa o rzeczach znalezionych i na gruncie tej ustawy należy szukać praw i obowiązków, a nie odwoływać się do uprawnień funkcjonariusza publicznego – wyjaśnia.
Postępowanie wyjaśniające w sprawie policjantki, które prowadził komendant miejski w Gdyni, z powodu braku dowodów zostało umorzone.
Grzegorz Armatowski/mili