Przed nimi 500 kilometrów marszu. Gdańscy pielgrzymi wyruszyli do Częstochowy

Są już w drodze, a przed nimi ponad 500 km marszu. 34. gdańska pielgrzymka po mszy w Bazylice Mariackiej wyruszyła na szlak do Częstochowy.

 

Pierwszy postój przewidziano w Godziszewie na Pomorzu. Etapy są różne, a najdłuższe mają nawet 40 km.

NOCLEGI W CAŁEJ POLSCE

Część grupy nocuje w Trzcińsku. Noclegi przewidziane są w różnych miejscowościach. W niedzielę na szlak wyruszyli jako pierwsi pielgrzymi z Helu i Gdyni. Część osób z grupy gdańskiej zamierza dotrzeć na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa. To największe wydarzenie tego lata w Polsce.

– Dlatego mamy taki pomysł żeby jako pielgrzymka archidiecezji gdańskiej pojawić się w Krakowie. Na razie jednak musimy dojść do Częstochowy – mówi ksiądz Krzysztof Ławrukajtis z kościoła św. Urszuli Ledóchowskiej. – Pielgrzymowanie to taki duchowy sposób na przygotowanie się do Światowych Dni Młodzieży. Już wiem, że część osób, także z grupy gdyńskiej i helskiej pójdzie dalej. Do Krakowa zamierzamy dotrzeć 25 lipca. To 150 km dalej, ale damy radę.

NIEPEŁNOSPRAWNI NA SZLAKU

W tym roku na szlak wyruszyły cztery grupy. W jednej z nich – grupie brązowej – idą osoby niepełnosprawne. Pielgrzymi na wózkach mają swoich opiekunów. Wśród nich idzie Łukasz z Gdańska wraz z mamą. Chłopak jest niepełnosprawny, ma porażenie kończyn. Modlitwa pomaga rodzinie przetrwać kolejne, niełatwe dla niepełnosprawnego dni.

– Nie wyobrażam sobie byśmy zrezygnowali z pielgrzymki – dodaje jego mama. – Zawsze ktoś nam pomoże, dzięki czemu nie zostajemy sami. Nigdy nie mamy żadnych problemów.

NIESIONE INTENCJE

– Trudno opowiedzieć słowami co takiego jest w pielgrzymowaniu. Kiedy spotyka się po drodze ludzi nieszczęśliwych, proszą o modlitwę, a gdy widzą pielgrzymów klękają. Czujemy wtedy, że niesiemy do Częstochowy wyjątkowe intencje – dodaje pan Krzysztof z Gdańska. – Niesiemy w końcu także ich intencje, ich troski i ich uzależnienia. I modlimy się za tych którzy zostają, bo wyruszyć z różnych powodów nie mogą – wylicza.

– Podczas drogi, po każdym etapie czujemy coraz większego ducha.Niektórzy wychodzą na pielgrzymkę bez łaski bożej. Idą beztrosko, turystycznie. Mają świetne plecaki, buty. Kiedy przychodzi zmęczenie, chcą wracać. Zdarza się czasem, że młodzi ludzie płaczą, bo nie dają rady. Wtedy potrzebują naszego wsparcia – dodaje pan Krzysztof.

– Wówczas tłumaczymy im że pielgrzymka to nie jest rajd turystyczny z gitarą. Wyjaśniamy, czasem całą noc rozmawiamy, spokojnie i cierpliwie. Modlitwa przynosi skutek, po kilku dniach zaczynają czuć ducha pielgrzymki. Zaczynają rozumieć co znaczy Bóg, miłość, wytrwałość. Zaczynają też prawdziwie się modlić, zastanawiać, rozumieć słowa „Pan jest pasterzem moim, niczego mi nie braknie”.

PIELGRZYMOWI WETERANI

Wśród pielgrzymów są weterani. Na szlak wyruszają 20-30 raz. Idzie też 78-letnia pani Maria. Nie pamięta nawet kiedy zaczęła chodzić do Częstochowy.

– Jestem ze stali i dam radę! Nogi bolą, ale nie bardziej niż podczas codziennych zakupów dla rodziny. Dlatego wolę iść i się pomodlić. Zmęczenie w sumie jest takie samo. A tak przynajmniej robię coś dla siebie – opowiada emerytka.

Do Częstochowy pielgrzymi dotrą 21 lipca. Grupy z Gdyni, Helu i Gdańska zamierzają dojść do Krakowa cztery dni później.

Anna Rębas/amo

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj