31 osób skazanych, w tym pięć na karę śmierci. Taki był finał największej w dziejach Elbląga zbrodni stalinowskiej. W niedzielę pod tablica pamiątkową uczczono pamięć ofiar represji sprzed 67 lat. W nocy z 16 na 17 lipca wybuchł pożar w Zakładach Mechanicznych im. Świerczewskiego w Elblągu, który zapoczątkował wydarzenia nazywane „sprawą elbląską”.
ARESZTOWANO 200 OSÓB
Po pożarze, pod zarzutem sabotażu Urząd Bezpieczeństwa aresztował ponad 200 osób. Po pokazowym procesie skazano trzydzieści jeden osób, w tym pięć na karę śmierci. Podczas odwilży 1956 roku zostali uwolnieni. Do dziś żyje jeden ze skazanych Józef Olejniczak, który doświadczył tortur więzienia stalinowskiego.
– Po dwóch latach tortur przyznałem się do podpalenia. Nie mogłem dłużej wytrzymać – z trudem opowiada pan Józef, który nawet nie był blisko hali tylko jak większość młodych pracowników bawił się w klubie „Kolejarz” dwa kilometry od miejsca pożaru.
NAJLEPSZE LATA ŻYCIA W WIĘZIENIU
– Zabrali moje najlepsze lata życia. W więzieniu spędziłem sześć lat – dodaje ofiara represji stalinowskich. Mimo rehabilitacji w 1956 roku dwie osoby zmarły w szpitalu w wyniku odniesionych obrażeń podczas torturowania.
– Do końca nie wyjaśniono tej sprawy, nie wszyscy zostali także zrehabilitowani mówi Grażyna Wosińska dziennikarka, która zajmowała się sprawą i dodaje, że do tej pory niezauważonym i pomijanym bohaterem tamtych czasów walki z komunizmem jest Tadeusz Słomiński.
Marek Nowosad/amo