Coraz mniej osób wywołuje zdjęcia, jednak eksperci przypominają: „papier to najtrwalszy nośnik”

– W ciągu ostatnich 20 lat zdjęcia wywołuje o 30-50 proc. osób mniej – mówi pracownik Centrum Fotografii Cyfrowej w Słupsku. Czy mimo to zakłady fotograficzne mają jeszcze klientów?

Szał na używanie aparatów cyfrowych powoli słabnie. Niektórzy użytkownicy z sentymentem wracają do analogowego sprzętu i tradycyjnych klisz. Czy to się przekłada na ruch w zakładach fotograficznych? – W 1991 roku w ciągu doby wywołaliśmy 19 tysięcy odbitek – mówi Janusz Drozdowski, właściciel Kodak Express. – Dla porównania teraz wywołujemy od 1,5 do 2 tysięcy.

FOTOGRAFIA Z TRADYCJĄ

Cyfryzacja, szybkość zapisu – to podstawowe korzyści korzystania z nowoczesnego sprzętu. Jednak są przypadki, które przemawiają za stosowaniem klasycznych aparatów. – Klienci przechowują teraz fotografie na laptopach, twardych dyskach. Jednak często sprzęt zawodzi. Najtrwalszym przenośnikiem jest papier – mówi Marzena Wierzbowska z Fotostudio „M” Gdańsk.

Jako przykład opowiada nam historię jednego z klientów. – Przyszedł do nas ładnych parę lat temu. Z pożaru udało mu się uratować trzy albumy. Zdjęcia przedstawiały jego dziadków, a nawet pradziadków. Mimo, że albumy były całe osmolone, w niektórych miejscach nawet nadpalone, udało nam się je odratować. Część zdjęć wyszła nawet lepiej, a było ich blisko tysiąc. Klient był nam wdzięczny, bo dzięki nam jego dzieci mogły się dowiedzieć jak wyglądali ich przodkowie – opowiada Marzena Wierzbowska.

CYFRÓWKI WYPIERAJĄ ANALOGI

W latach 2002-2005 zakłady fotograficzne przeżywały kryzys. Ludzie zafascynowani cyfrową formą zdjęć nieco zapomnieli o aparatach analogowych i kliszach. A jak jest teraz? – W ciągu ostatnich lat zmalała nam liczba klientów – mówi Janusz Drozdowski, właściciel studia fotograficznego Kodak Express. – Jest to spowodowane różnymi czynnikami. Przede wszystkim to zdjęcia cyfrowe i możliwość ich zapisu na dyskach. Teraz 90 proc. zdjęć, które wywołujemy, to zdjęcia do dokumentów, głównie legitymacji i paszportów. Co więcej, wiele firm wywołuje i obrabia zdjęcia przez internet. Przez brak kosztów wynajmu i utrzymania lokalu cena jednej odbitki jest dużo niższa. Poza tym, takie firmy specjalizują się w robieniu gadżetów ze zdjęciami. My nie oferujemy takich usług – tłumaczy.

CZŁOWIEK Z APARATEM TO JESZCZE NIE FOTOGRAF

Teraz jak grzyby po deszczu na rynku pojawiają się fotografowie proponujący różnorodne sesje, np. ślubne. – Widzą, że to łatwy zarobek. Kupują sprzęt, są na rynku dwa, trzy lata i wycofują się z biznesu – mówi Janusz Drozdowski.

Wtóruje mu Marzena Wierzbowska. – Jeżeli wywołalibyśmy zdjęcia, które dostajemy na płycie lub pendrivie, to część z nich w ogóle by się nie nadawała. Większość musimy obrabiać. Teraz każdy, kto naciśnie przycisk migawki, uważa, że robi dobre zdjęcie. Sprzęt, nawet profesjonalny, to za mało. Zawsze powtarzam, że nie wystarczy mieć fontanny w aparacie, trzeba mieć jeszcze wyrobione oko – mówi.

CO NAJCZĘŚCIEJ WYWOŁUJĄ KLIENCI?

Największy ruch w sezonie jest na przełomie sierpnia i września. – Wtedy najwięcej ludzi wraca z urlopu i często chcą mieć pamiątkę – mówi pracownik Centrum Fotografii Cyfrowej w Słupsku. A co fotografują? – Kiedyś zdecydowanie więcej krajobrazów. Obecnie, w dobie selfie, głównie siebie – dodaje.

Wywołanie kilkuset zdjęć za jednym zleceniem też na nikim nie robi wrażenia. – Ludzie wyjeżdżają na długie wakacje, zrobią, powiedzmy, 5 tysięcy zdjęć – mówi Marzena Wierzbowska. – Wybiorą te najlepsze i zlecają nam ich wywołanie. Czasami jest ich kilkadziesiąt, czasami kilkaset. Ta liczba nie robi na nas wrażenia. 

Co wpływa na ruch w zakładach fotograficznych? Wbrew pozorom, nie okoliczności w ciągu roku, jak rocznice, urodziny czy święta. – Pogoda – mówi pracownik Centrum Fotografii Cyfrowej w Słupsku. – Gdy jest ciepło i bezchmurnie, ludzie częściej wychodzą i przez to robią więcej zdjęć, które chcą wywołać. Z kolei w zimne i deszczowe dni ruch się zmniejsza – wyjaśnia.

UWAGA KONKURS

Od poniedziałku do piątku wybieramy trzy zdjęcia dnia. Ich autorów nagradzamy limitowanymi słuchawkami Philips od Radia Gdańsk. Raz na tydzień przyznajemy też nagrodę specjalną w postaci pobytu w Dolinie Charlotty. Czym się kierujemy? Naszym gustem i doświadczeniem. Bierzemy też pod uwagę opinie naszych Czytelników. Każde zdjęcie można ocenić przyznając „gwiazdki”. Bedziemy na to zwracali uwagę. Więcej TUTAJ.

Polita

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj