Wojciech Głodzik, właściciel Bursztynowej Komnaty w Stegnie, z dystansem odnosi się do informacji, jakoby w miejscu przekopu Mierzei Wiślanej mogły się znaleźć duże złoża bursztynu.
Radio Gdańsk za wiceministrem kultury Jarosławem Sellinem ujawniło, że „bałtyckie złoto” między Skowronkami a Przebrnem może być – według rządowych wyliczeń – warte kilkaset milionów złotych.
„ZŁOŻA NA PEWNO NIE TAK WIELKIE”
Zdaniem Wojciecha Głodzika złoża bursztynu w tym miejscu mogą być, ale na pewno nie tak duże. – Dla mnie to jest mało prawdopodobne. Po krótkim przeliczeniu, zakładając 4 tysiące złotych za kilogram, wychodzą z tego 22 tony bursztynu. To są niesamowite ilości, niestety mało prawdopodobne. Na przestrzeni ostatnich lat słyszałem o wielu miejscach, gdzie bursztyn znajduje się w dużych ilościach, ale na pewno nie tak wielkich. W mojej karierze największe złoże znajdowało się 25 lat temu pod Krynicą Morską. Tam wydobyto tonę kruszcu. W tak wąskim miejscu jak to, gdzie planowany jest przekop, zakładanej ogromnej ilości bursztynu po prostu być nie może – tłumaczy.
– Wydobycie bursztynu przy okazji przekopu Mierzei Wiślanej to duża szansa dla rynku, ale tę operację trzeba bardzo dokładnie przygotować – mówi tymczasem Robert Pytlos, pełnomocnik prezydenta Gdańska do spraw bursztynu.
DOKŁADNIE ZAPLANOWAĆ WYDOBYCIE
Reprezentant Gdańska, czyli Światowej Stolicy Bursztynu przyznaje, że z nadzieją patrzy na ewentualne pierwsze odkrycia tego surowca. – Cieszymy się, że przy okazji przekopu Mierzei Wiślanej pomyślano o bursztynie. Bo od wielu lat stanowisko środowisk bursztynniczych jest takie, że wszędzie tam gdzie idą duże inwestycje i są badania archeologiczne, tak samo tutaj na Pomorzu powinno się przy tej okazji szukać bursztynu. Lepiej nie mówić potem, że coś zostało zmarnowane. Bursztyn jest naszym skarbem, dobrze jest go wydobywać, ale trzeba do tego podejść bardzo konkretnie, rzeczowo i z pewnym planem. I zastanowić się dokładnie nad metodą jego wydobycia – mówi Robert Pytlos.
Pełnomocnik do spraw bursztynu zaznacza, że przykładem złego rozwiązania sprawy wydobycia bursztynu są nasi wschodni sąsiedzi, gdzie kruszec wydobywano, a i tak państwowe kopalnie splajtowały.
Wiceminister kultury Jarosław Sellin twierdzi, powołując się na opinie rządowych ekspertów, że bursztyn zalegający w miejscu przekopu Mierzei Wiślanej może być wart nawet 880 milionów złotych. To równowartość kosztów całej inwestycji, która ma zostać zrealizowana do 2022 roku.
Maciej Bąk/mili