Darmowe podręczniki. Rodzice się cieszą, a księgarze zwijają interes. „Oddałam książki na makulaturę”

Drastycznie spada sprzedaż podręczników – zauważają księgarze. Po wprowadzeniu darmowych podręczników rozdawanych w szkołach tylko rodzice uczniów 6 klasy szkoły podstawowej i 3 klasy gimnazjum musieli kupić książki. – Ja na podręczniki nie wydaję nic. Syn ma podręczniki po starszej siostrze. Pozostali dostają książki w szkole. Tylko w księgarni kupuję ćwiczenia. Jest dobrze, grubszy portfel zostaje – zauważa w kolejce do szkolnej księgarni w Elblągu pani Marta, matka sześciorga dzieci.

– Mój syn idzie do szóstej klasy podstawówki i niestety muszę kupić wszystkie podręczniki – martwi się z kolei pan Bartosz.

KRACH NA RYNKU KSIĘGARSKIM

– Jest krach na rynku księgarskim. I co najgorsze, wszystkie te podręczniki i ćwiczenia trzeba będzie wyrzucić. Już do skupu makulatury odwiozłam 180 kilogramów. Dostałam za tę makulaturę 24 złote. To żaden interes – mówi Wanda Pietras od 20 lat prowadząca księgarnię szkolną.

Kobieta dodaje, że od roku już dokłada do swojego małego biznesu z własnej emerytury. Planuje zamknąć interes z końcem roku, bo do tego czasu ma opłaconą dzierżawę.

Marek Nowosad/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj