Jedni chcą poskakać, inni narzekają na hałas. Awantura o lotnisko w Przywidzu

Samoloty ze spadochroniarzami spędzają sen z powiek mieszkańcom gminy Przywidz. Od wakacji działa tu lądowisko, z którego korzysta prywatna firma oferująca weekendowe atrakcje dla fanów mocnych wrażeń. Efekt? Hałas, na który skarżą się mieszkańcy gminy słynącej do tej pory ze spokoju i szacunku dla natury.

– Od piątku do niedzieli, od rana do zachodu słońca, jest ciągły hałas awionetki, startującej, lądującej i kołującej nad Przywidzem – mówi Bartosz Itczak, prowadzący w cichym zakątku gospodarstwo agroturystyczne.

– Kiedyś pracowaliśmy przy lotnisku w Rębiechowie. I nawet tam było spokojniej niż teraz w Przywidzu w weekendy. Bo najgorsza jest ta ciągłość, ten hałas trwa praktycznie bez przerwy. Naprawdę nie da się wytrzymać – dodaje Barbara Itczak.

ZWIERZĘTA NIE LUBIĄ HAŁASU

Hałasy słychać też na przykład w Pomlewie. – Nie tylko chodzi o to, że my nie możemy w weekend spokojnie odpocząć. Duże problemy mają właściciele gospodarstw. Jednemu panu krowa urwała się z łańcucha, spłoszyła i przebiegła przez płot. Mówi się też o tym, że rozproszone kury nie znoszą jaj. Cierpimy w różnych aspektach przez to, że ktoś chce sobie poskakać – mówi Teresa Wojnicz.

Wojciech Szejna mieszka dosłownie paręset metrów od lotniska. Jak twierdzi, wie dokładnie, o której samolot startuje i ląduje. – U mnie po prostu wszystko słychać. I te starty odbywają się o wiele częściej niż twierdzi właściciel firmy organizującej skoki. Moim zdaniem to odbywa się dobre trzy razy na godzinę, od świtu do zachodu słońca – dodaje.

MIESZKAŃCY ZBIERAJĄ PODPISY

Oburzeni mieszkańcy gminy Przywidz w niedzielę rozpoczęli zbieranie podpisów przeciw funkcjonowaniu lądowiska Katarynki. – Idzie szybko, mi wystarczyły dwie godziny, żeby zebrać ich ponad setkę – mówi Maciej Kalinowski z Huty Dolnej.

WÓJT CHCE POMÓC

Tymczasem lądowisko to teren prywatnego właściciela, który udostępnia go firmie specjalizującej się w skokach spadochronowych. Wójt gminy Przywidz Marek Zimakowski mówi, że jedyne co może zrobić, to pomóc w negocjacjach między mieszkańcami a przedsiębiorcą.

– Rozumiem tych mieszkańców, nad których domami odbywają się loty. Z nimi trzeba rozmawiać i ich chciałbym reprezentować, ale pełniąc tylko jedyną możliwą dla mnie rolę mediatora. Liczę na to, że uda się w spokoju ten problem rozwiązać – mówi Marek Zimakowski.

GORĄCZKOWA ATMOSFERA

Wójt w ubiegły piątek zorganizował spotkanie z mieszkańcami, właścicielem lądowiska i firmą prowadzącą loty. – Uderzyło mnie to, że na spotkaniu było sporo osób spoza gminy, a atmosfera była zdecydowanie zbyt gorączkowa. W takich sytuacjach trzeba działać spokojnie, a nie z emocjami – zwraca uwagę Marek Zimakowski.

Lądowisko należy do właścicieli kompleksu Zielona Brama w Przywidzu. W rozmowie z naszym dziennikarzem zapowiedzieli oni, że jeśli mieszkańcy zbiorą wystarczająco dużą liczbę podpisów, to loty spadochronowe nie będą się już na nim odbywać.

 

Posłuchaj całego materiału:

 

Maciej Bąk/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj