„Sprzedajemy ich więcej, niż bochenków chleba”. Sprzedawcy z Trójmiasta o tzw. małpkach

„Małpki” zostaną wycofane ze sprzedaży, ponieważ są jedną z największych przyczyn alkoholizmu – taka informacja pojawiła się w mediach kilka tygodni temu. Zaprzeczyło temu Ministerstwo Zdrowia. Sprawdziliśmy, co o tym pomyśle sądzą lokalni sprzedawcy. – – Klienci na ogół kupują małe butelki z alkoholem – mówi pani Małgorzata Bankewicz, kierowniczka sklepu ANKOR we Wrzeszczu. – Co ranek sprzedaję ich więcej niż bochenków chleba. Te statystyki potwierdzają również inni ekspedienci z gdańskich sklepów. Tak zwana „setka” jest jednym z najczęściej kupowanych produktów o tej porze dnia. – Kiedy są remonty w okolicy, robotnicy w przerwie śniadaniowej często ją kupują do kanapek – tłumaczy Karolina Serafin ze sklepu „Promyk”.

CZĘŚCIEJ MĘŻCZYŹNI, NIŻ KOBIETY

Wśród sprzedawców panuje jednogłośna opinia, że po małpki sięgają głównie mężczyźni. – Raczej nie są to elegancko ubrani panowie, a margines społeczny – zdradza anonimowo sprzedawczyni. Nie jest to jednak regułą. Po setkę sięgają wszyscy, niezależnie od statusu majątkowego. Wyjątkiem są studenci. Częściej wybierają piwo, a jeśli sięgają po wódkę to tę półlitrową. – Mała butelka jest dobra, by wypić przed wejściem do klubu, na co dzień jednak wybieramy piwo – mówią studenci PG, spotkani przez reporterki Radia Gdańsk w parku.

W niemal każdym sklepie są stali klienci. Ekspedienci nie muszą zgadywać, po co przyszli. Często stawiają na ladę alkohol, zanim kupujący się odezwie. Nie każdego to cieszy. – Miałem kiedyś sytuację, w której tak postąpiłem – opowiada pan Jarosław Torzewski, ajent sklepu „Żabka”. – Klient obraził się na mnie, mówiąc, że posądzam go o alkoholizm. Mimo to kupił wódkę.

ŁATWIEJ JE UKRYĆ W KURTCE I SZYBKO WYPIĆ

Mogłoby się wydawać, że częściej wybiera się alkohol o większej pojemności. To oszczędność pieniężna, jak i ekonomiczna. W większości sklepów monopolowych to jednak małpki są najczęściej kupowane. Sprzedawcy zgodnie twierdzą, że łatwiej je schować i szybko wypić, nawet w miejscu publicznym, bez żadnych konsekwencji. Mimo to niewielu jest spożywających alkohol przed punktem sprzedaży. – Klienci wiedzą, że nie mogą tego robić – opowiada jedna z ekspedientek. – Ludzie piją jednak w parkach i zaśmiecają okolicę butelkami – dodaje klientka.

Sprzedawcy nie wyobrażają sobie sytuacji, w której alkohol o pojemności 0,1l miałby zostać wycofany. Dla wielu jest to jeden z najbardziej dochodowych produktów w sprzedaży. – Wycofanie małpek raczej nie pomoże w zwalczeniu problemu alkoholizmu. Klienci zaczną kupować ten o pojemności 0,2l, a to niewiele zmieni – podsumowuje pani Kasia ze sklepu „Ola”.

Patrycja Oryl, Sylwia Drukalska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj