47 działaczom opozycji wobec dyktatury komunistycznej w latach 1956-1989 wręczono Krzyże Wolności i Solidarności. Odznaczenia w imieniu prezydenta Andrzeja Dudy przyznał wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej, profesor Krzysztof Szwagrzyk.
Uroczystość odbyła się w Sali BHP Stoczni Gdańsk.
PAMIĘĆ O BOHATERACH
Profesor Szwagrzyk odznaczył członków NSZZ „Solidarność”, Solidarności Walczącej Oddział Trójmiasto oraz osoby biorące udział w protestach w stanie wojennym i ofiar Grudnia ‘70. Trzy odznaczenia zostały przyznane pośmiertnie. Jedno z nich odebrała żona bohatera.
– Dzisiejsza uroczystość w tym historycznym miejscu, w Sali BHP – siedzibie Solidarności, jest dowodem na to, że Państwo Polskie pamięta o swoich bohaterach – powiedział profesor Krzysztof Szwagrzyk po dokonaniu aktu dekoracji. – Przede wszystkim przywraca ich w swojej pamięci – dodał.
Profesor żałował, że na spotkaniu nie ma młodzieży i zachęcił dyrektora IPN-u – prof. Mirosława Golona żeby kolejne wydarzenia zorganizować z udziałem ludzi młodych, by zrozumieli podniosłość tego dnia i wymienili myśli z bohaterami, którzy zasłużyli się dla Polski.
DOPING, NIE FINAŁ
W imieniu odznaczonych głos zabrał Andrzej Adamczyk, jeden z działaczy opozycji. Jak podkreślił na wstępie, nie działali oni dla medali. Pogratulował zebranym odwagi, jaką się wykazali oraz tego, że ktoś docenił ich prace.
– Chciałbym złożyć życzenia tym, którzy mają możliwości i siłę, by to odznaczenie nie było finałem, a dopingiem do dalszej pracy na polu społecznym – mówił.
Adamczyk podziękował również organizacjom, instytutowi oraz prezydentowi, a w szczególności prezesowi Krzysztofowi Szwagrzykowi, który osobiście wręczył odznaczenia. Złożył podziękowania tym, z którymi współpracował w tamtym okresie. – Praca z wami była honorem i zaszczytem – powiedział.
WSZYSTKO TO DZIĘKI RODZINIE
Odznaczenia były przyznawane tym, którzy działali w opozycji wobec dyktatury komunistycznej. Jednak nie możemy zapominać o ich rodzinach.
– Mogliśmy sobie na taką działalność pozwolić pod warunkiem, że ktoś zostawał w domu. Im również należą się podziękowania – kontynuował. Na koniec poprosił swoją żonę na scenę, której podziękował za wsparcie i wręczył swoje odznaczenie.
– To były wielkie emocje, zostałam bardzo mile zaskoczona przez męża – powiedziała wzruszona żona Andrzeja, Renata Adamczyk. Dla innych również był to ważny dzień. – Spotkałem ludzi, o których nie pamiętałem, a którzy coś ważnego zrobili dla historii – mówił Tomasz Mazurowski.
NASZ NARÓD JAK LAWA…
Uroczystość zakończył recital Andrzeja Kołakowskiego, który wykonał własne kompozycje przy akompaniamencie gitary. Występ rozpoczął balladą pt. „Dziedzictwo” – to utwór, który inspiracje czerpie z III części Dziadów Adama Mickiewicza. – powiedział.
Na koniec przytoczył słowa romantycznego poety: „Nasz naród jak lawa, z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa. Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi”.